uksperci firmy doradczej Cushman & Wakefield (C&W) podkreślają, że główne ulice handlowe w Polsce rozwijają się bardzo powoli. Szybciej dzięki lokalom gastronomicznym, przyciągającym turystów i biznes, niż dzięki handlowym.
– Taka sytuacja to wynik zaszłości historycznych. Często status własności nieruchomości w centrach miast jest nieuregulowany, a jednocześnie brakuje tam atrakcyjnych terenów inwestycyjnych – tłumaczą doradcy C&W.
Jednocześnie lokale, które mają dobre adresy, często nie spełniają wymagań znanych krajowych i międzynarodowych sieci (np. są mało widoczne od strony ulicy, mają niewielkie witryny, trudno wyeksponować towar czy logo firmy, budynek jest zniszczony). Stąd najpopularniejszymi miejscami robienia zakupów stały się centra handlowe – także te na obrzeżach miast, z dogodnym dojazdem. Natomiast główne ulice zdominowane zostały przez sektor finansowy i gastronomię.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że w centrach dużych miast, gdzie brakuje dobrych lokali, zaczynają powstawać tzw. mikrolokalizacje skupiające sklepy z ofertą towarów luksusowych – jeden najemca przyciąga drugiego pod sąsiedni adres. – Zazwyczaj takie sklepy są zlokalizowane na parterach wyremontowanych kamienic, co sprzyja rewitalizacji śródmieścia. Pozytywną rolę w zagospodarowywaniu ulic handlowych odgrywają też duże inwestycje komercyjne. Podnoszą atrakcyjność lokalizacji i z czasem skupiają wokół siebie kawiarnie, restauracje, punkty usługowe i sklepy, wspólnie przyciągając klientów – tłumaczą eksperci z C&W.
Dziś – z powodu małej dostępności lokali przy głównych ulicach handlowych w dużych miastach – czynsze są wysokie i stabilne. Rekordowe wartości osiągają w Warszawie i Krakowie – nawet 75–85 euro za mkw. miesięcznie – podaje C&W. Natomiast w mniej atrakcyjnych lokalizacjach, w mniejszych miastach pośrednicy mówią o stawkach 20–25 euro za mkw. miesięcznie.