Z dokumentacji i wypowiedzi osób zaangażowanych w tę procedurę wynika, że grupa (panel) doradcza poszła na ustępstwa wobec japońskiego resortu transportu na skutek nacisków obu linii lotniczych, All Nippon Airways (ANA) i Japan Airlines (JAL). Ustępstwa te miały także wesprzeć japońskie firmy, które dostarczyły 35 proc. elementów Dreamlinera, od włókna węglowego do skrzydeł po skomplikowane układy elektryczne i baterie.
Przy okazji resort transportu ogłosił, że inspektorzy nie znaleźli większych problemów przy produkcji baterii. - Nie znaleźliśmy większych problemów związanych z jakością, czy technicznych - stwierdził przedstawiciel resortu po tygodniowej inspekcji w zakładach GS Yuasa przez specjalistów z Japonii i USA.
Teraz zacznie się kontrolowanie elementów składowych baterii. Według dziennika "Nikkei", specjaliści udali się do firmy z Fujisawa, na południowy zachód od Tokio, która produkuje urządzenia kontrolne napięcia i temperatury w bateriach.
- Moim zdaniem prośba o zmiany (norm) wypłynęła początkowo od przewoźników. Ostatecznie doszło do dyskusji nad posunięciami mającymi obniżyć koszty operacyjne linii lotniczych - stwierdził szef pionu lotniczego w Japońskiej Agencji Badania Przestrzeni Kosmicznej JAEA, Masatoshi Harigae, jednego z zewnętrznych doradców, który nalegał na złagodzenie norm.
Nic nie sugeruje, że złagodzenie tych norm przyczyniło się do problemów Dreamlinera uziemionego po serii defektów. Nie ma też dowodów sugerujących, że obowiązek częstszego ręcznego przeglądania przed 2008 r. nowych samolotów, także B787, pomogłoby we wcześniejszym wykryciu defektów.