Ujawnione przez gazetę Wiedomosti zarobki zarządu największego na świecie producenta niklu, palladu i platyny wzbudziły oburzenie społeczne w Rosji. Do bezwstydnie wysokich poborów doszła bowiem informacja, że były już prezes i dyrektor generalny Władimir Strzałkowski dostanie w sumie 100 mln dol. za zgodę na przedterminowe odejście ze funkcji.
Strzałkowski był wiele razy krytykowany przez jednego z dwóch głównych udziałowców Olega Deripaskę za brak kompetencji, nieudolność, brak wizji rozwoju koncernu i spadające wyniki. Ponieważ miał bardzo lukratywny kontrakt, to zgodził się ustąpić tylko za wielką odprawę. Teraz jest wiceprezesem, nie wchodzi do zarządu, który rozrósł się już do 11 osób. Od tego roku na czele stoi mentor i obrońca Strzałkowskiego - posiadacz ok. 30 proc. akcji oligarcha Władimir Potanin.
Strzałkowski nie czuje się skrępowany sytuacją. Uważa, że gigantyczne pieniądze, w kraju gdzie średnia płaca wynosi odpowiednik 800 dol., mu się należą:
- Nikogo o nie nie prosiłem i nie stawiałem żadnych warunków. Jeżeli akcjonariusze mi taką kwotę zaproponowali, to mówienie o jej zmniejszeniu uważam za bezcelowe. te pieniądze i tak poszłyby na dywidendy, a tak przypadną byłemu dyrektorowi generalnemu - mówił w grudniu Strzałkowski.
Dla porównania Oleg Deripaska jako dyrektor generalny koncernu aluminiowego UC Rusal zarabia rocznie ok. 8,1 mln dol..