Szef Transportation Security Administration John Pistole uzasadniał decyzję o rozluźnieniu regulacji bezpieczeństwa konieczością uzgodnienia amerykańskich przepisów ze standardami międzynarodowymi. Mówił także o konieczności skupienia się pracowników TSA na poszukiwaniu bardziej niebezpiecznych przedmiotów i substancji, przede wszystkim materiałów wybuchowych. Władze regulacyjne chcą również przyspieszyć proces przechodzenia kontroli w związku z wchodzącymi w życie cięciami budżetowymi, które poważnie uszczuplą personel TSA.

Nowe przepisy wejdą w życie 25 kwietnia, ale już samo ich ogłoszenie wzbudziło emocje. Zorganizowano akcję zbierania petycji do Białego Domu z żądaniem cofnięcia zmian. Flight Attendant Union Coalition, centrala związkowa zrzeszająca 90 tysięcy stewardów i stewardess nie ukrywała oburzenia. W wydanym oświadczeniu określiła zakaz wnoszenia na pokład samolotów niebezpiecznych przedmiotów jako "integralną część bezpieczeństwa ruchu powietrznego". Zaprotestowały taże poszczególne związki zawodowe. Oddział Transportation Union Workers, zrzeszających ponad 10 tysięcy pracowników Southwest Airlines określił nową politykę TSA jako "niebezpieczną i krótkowzroczną". "Ułatwi ona pracę personelu TSA, ale na pewno nie zwiększy bezpieczeństwa lotów" – napisał związek.  Przeciwko zmianom wypowiedziała się także centrala zrzeszająca pilotów – Coalition of Airline Pilots Association. Nowe wytyczne skrytykował w liście do TSA dyrektor wykonawczy Delta Airlines Richard Anderson.

Przy okazji przypomniano, że zamachowcy z 11 września 2001 roku uprowadzili samoloty terroryzując załogi i pilotów przy pomocy małych przemysłowych noży. Takich przedmiotów wciąż jednak nie będzie można wnosić na pokład. Przepisy pozwalają jedynie posiadanie scyzoryków ze składanym ostrzem pozbawionym blokady o długości nie przekraczającej 6 cm i szerokości ostrza do 1,25 cm.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku