Analitycy agencji obliczyli, że tylko Moskwa, St. Petersburg, Kazań i Soczi samodzielnie poradzą sobie z mundialowymi wydatkami. Kazań i Soczi niewiele będą musiały dołożyć, bowiem dostały już wielkie dotacje budżetowy na Uniwersjadę 2013 i igrzyska zimowe 2014.

Natomiast Kaliningrad, Samara, Sarańsk, Jekaterynburg, Niżny Nowogród, Rostów nad Donem i Wołgograd, będą musiały albo się gigantycznie zadłużyć, albo liczyć na pomoc państwa. Tak czy inaczej doprowadzi to do zadłużenia miast powyżej własnych dochodów.

Według S&P rosyjski mundial będzie kosztował 1,258 bln rubli (na dziś to 40 mld dol.). Najwięcej będzie musiała wydać Samara (340 mld rubli). Leżący tuż za polską granicą Kaliningrad został oceniony na 200 mld rubli koniecznych nakładów, Jekaterynburg - 160 mld rubli. Dla porównania w St. Petersburgu wystarczy 86 mln rubli a w Soczi - 30 mld rubli.

Agencja zwraca uwagę, że rosyjskim miasto brakuje nie tylko infrastruktury sportowej na wymaganych przez FIFA poziomie (od podstaw trzeba zbudować 7 obiektów a trzy poważnie zmodernizować), ale też hoteli, gastronomii, dróg, lotnisk itp. Duży udział w wydatkach będzie też mieć zapewnienie bezpieczeństwa milionom kibiców i turystów.

Agencja podsumowuje, że aby nie dopuścić do bankructwa miast i zdążyć, 90 proc. potrzebnych pieniędzy wyłoży zapewne budżet federalny. W końcu marca Władimir Putin zapowiedział objęcie wydatków mundialowych osobistym nadzorem, by nie doszło do gigantycznych przekrętów i niekontrolowanej eskalacji kosztów jak w wypadku Soczi.