Czwórka największych producentów zawarła kontrakty i opcje na samoloty cywilne o wartości ponad 152 mld dol. Producenci silników otrzymali zamówienia o wartości 24 mld dol., w tym spółka Safran i GE CFM Int'l na 15 mld dol., a Rolls Royce na 4,7 mld. Nie licząc kontraktów wojskowych, których na ogół się nie ujawnia.
Najstarszy na świecie salon lotniczy trwał od 17 do 23 czerwca. W ciągu pierwszych czterech dni handlowych Airbus uzyskał łączne zamówienia na 466 samolotów za 68,7 mld dol. w cenach katalogowych, wyprzedzając nieznacznie Boeinga z bilansem 442 maszyn za 66,4 mld dol. Rok temu w Farnborough górą był Boeing (396 sztuk za 37 mld dol.) wyprzedzając zdecydowanie Airbusa (115 sztuk za 17 mld dol.). Znacznie lepszy dla firmy z Tuluzy był salon pod Paryżem w 2011 r., gdy dostała zamówienia na 730 maszyn za 72,2 mld dol., deklasując Boeinga (142 szt. za 22 mld dol.).
Wymiana maszyn
Tym razem obaj najwięksi producenci powinni być zadowoleni, bo salon potwierdził zdecydowanie lepszą sytuację w przemyśle lotniczym, niezależnie od trwającego na świecie spowolnienia gospodarczego. Klienci szukają teraz oszczędniejszych maszyn i planują wymianę wysłużonych. Żywiołowo rozwijają się tanie linie, zwłaszcza w Azji. Największą popularnością przewoźników i firm leasingowych cieszyły się samoloty najnowszej generacji, zużywające mniej paliwa: A320neo (zamówiono 371 szt.) i B737 MAX (317 szt.) oraz również oszczędniejsze szerokokadłubowce dalekiego zasięgu: A350 EWB (69 szt.) i B787 (105 szt.). Amerykanie ogłosili na salonie rozpoczęcie produkcji wydłużonej wersji (na 323 miejsca) B787-10 po uzyskaniu deklaracji kupna 102 takich maszyn przez 5 klientów.
Dla Airbusa salon pod Paryżem był okazją do pokazania A350 (wykonał pierwszy próbny lot na dwa dni przed imprezą), uzyskania zamówień na 35 sztuk jego najdłuższej wersji (A350-1000), zdobycia pierwszego w tym roku kontraktu na superjumbo (20 sztuk) i przekazania francuskiej armii pierwszego z zamówionych 50 samolotów transportowych A400M. Ich produkcja z powodu różnych problemów opóźniła się o 4 lata i kosztowała ponad 20 mld euro, znacznie powyżej planu.
Prezes Airbusa Fabrice Brégier przyznał, że nie spodziewał się tylu zamówień, choć część była tylko potwierdzeniem wcześniejszych deklaracji.