Spółka kontrolowana przez amerykański koncern ConocoPhilips dokonała z sukcesem szczelinowania hydraulicznego w rejonie Lęborka w województwie pomorskim. Oznacza to, że gaz wydobywa się z pokładów skał samoistnie. Jest więc szansa na to, aby w przyszłości z tego odwiertu opłacało się wydobywać go na skalę przemysłową.

Mam nadzieję, że dobre wieści sprawią, iż nasze władze zmienią wreszcie podejście do tego biznesu. Bo na razie nie możemy być dumni z polskich urzędników. Kłody, jakie rzucają firmom pod nogi, przeszły już do legendy. Na przykład kontrolowanemu przez Skarb Państwa Orlenowi prace poszukiwawcze szłyby o wiele szybciej, gdyby kilka lat temu rada nadzorcza zgodziła się na współpracę firmy z kanadyjskim koncernem Encana. Wtedy na odwierty w Polsce pieniądze płynęłyby nie tylko z kont w Płocku, ale i z Toronto.

Sojusz firm państwowych, które mają koncesje, to mało. Powinniśmy dopuścić do poszukiwań zagraniczne firmy. Bo gaz niekonwencjonalny może i jest, ale czy opłaca się go wydobywać – tego wciąż jeszcze nie wiemy. Zejdźmy więc czym prędzej na ziemię. I nie dopisujmy już teraz do produktu krajowego brutto potencjalnych zysków z przemysłu, który raczkuje.

Za przykład, jak należy działać, moglibyśmy wziąć Wielką Brytanię. Tam też odkryto duże zasoby gazu niekonwencjonalnego. To, jak przenikliwy jest to naród i jak wielką ma kulturę prawną, pokazuje postępowanie Kościoła anglikańskiego. Obywatele, którzy użytkują ziemię należącą do kleru, już zaczęli dostawać listy z informacją, że Kościół zamierza pozyskać prawa do wydobycia gazu. Gdyby w Polsce Kościół miał podobne prawa, pewnie dawno już wydobywalibyśmy gaz z łupków. Księża to twardzi negocjatorzy, ale skuteczni.

Podobnej skuteczności i przenikliwości należałoby życzyć naszym władzom. Łupki bowiem to wielki projekt, który może zmienić energetyczną, a tym samym i geopolityczną, pozycję naszego kraju na świecie.