Od zera do 7,2 mld dolarów

Nokia była w beznadziejnej sytuacji. Ale to nie oznacza, że stała się ofiarą.

Publikacja: 22.09.2013 20:28

Nokia nie zniknie, nadal będzie poważnym graczem na rynku nowych technologii

Nokia nie zniknie, nadal będzie poważnym graczem na rynku nowych technologii

Foto: Bloomberg

Większość ludzi przestanie zwracać uwagę na fińską firmę, gdy w marcu przejmie ją Microsoft. Nokia nie zniknie jednak z mapy biznesowej. Jej 56000 pracowników nadal będzie konkurować z Ericssonem w segmencie sieci bezprzewodowych i z Google, jeżeli chodzi o cyfrowe mapy. Firma będzie również na potęgę inwestować w nowe technologie.

Złe doświadczenia

Perspektywy transformacji Nokii są jednak oparte raczej na tym, czym firma nie była, niż na tym czym, może się stać. W ostatnich latach klienci bezprzewodowi niekiedy unikali fińskiego koncernu, w obawie, że produkcja telefonów ostatecznie zatopi cały statek. Także duże inwestycje w projektowanie map były de facto ignorowane przez potencjalnych nabywców, którzy nie chcieli kupować oprogramowania od firmy specjalizującej się w produkcji sprzętu.

– Nasi klienci zainwestowali bardzo wiele w nasze produkty i w nas – mówił przewodniczący rady nadzorczej, Risto Siilasmaa, podczas wywiadu udzielonego w tym tygodniu. Wszelkie obawy dotyczące naszej długoterminowej strategii źle temu służyły. Teraz zostały rozwiane.

W wywiadach szefowie Nokii – którzy po raz pierwszy mówią otwarcie o tej transakcji od czasu jej zawarcia – prezentują zupełnie inną kulturę korporacyjną, niż można by się spodziewać. Członkowie rady nadzorczej, z których wielu przyszło wraz z Siilasmaa w maju 2012 roku, zdawali sobie sprawę z problemów związanych z produkcją telefonów i domagało się rozwiązania od zarządu kierowanego przez Stephena Elopa.

– Ja i inni mieliśmy trzeźwy ogląd sytuacji – powiedział Mårten Mickos, fiński biznesmen, który wszedł do rady nadzorczej w 2012 roku. – Wiedzieliśmy, że to się może skończyć na kilka sposobów, ale liczba opcji jest ograniczona. Innymi słowy, dawny gigant telekomunikacyjny nie miał wielkiej swobody manewru.

Rozwiązanie z Microsoftem, mówi Siilasmaa, było „wyzwalające" dla Nokii i znacznie zwiększyło jej wartość. Po komunikacie wydanym trzeciego września akcje firmy, które w poprzednich latach znajdowały się pod poważną presją, podskoczyły o 63 proc. Wcześniej inwestorów nie przekonywały redukcje zatrudnienia dokonywane przez Elopa, zmiany w strategii i inwestycje w alternatywne branże.

Transakcja z Microsoftem narodziła się w pewien zimny styczniowy dzień, gdy prezes amerykańskiego giganta komputerowego, Steve Ballmer, zadzwonił do przewodniczącego rady nadzorczej Nokii, by zaproponować mu przejęcie. Członkowie rady nadzorczej, którzy wiedzieli o bliskich związkach z Microsoftem w poprzednich miesiącach, już wcześniej rozważali to przejęcie.

Kiedy jednak zadzwonił telefon, Siilasmaa zachował pokerową twarz. Na pospiesznie zorganizowanej telekonferencji z członkami rady nadzorczej podjęto decyzję o następującej odpowiedzi dla Ballmera: „Nie ma mowy, nie mamy o czym rozmawiać". Osiem miesięcy później Microsoft zgodził się zapłacić 7,2 miliarda dolarów za pion produkcyjny, lekceważony zarówno przez analityków, jak i konsumentów.

Fińscy sceptycy

Oczywiście rada nadzorcza Nokii zdawała sobie sprawę z całkowitego tąpnięcia wartości spółki dla akcjonariuszy – kurs spadł od szczytowego momentu w 2000 r. do czasu zawarcia transakcji z Microsoftem o 95 proc. Ale przyparta do muru rada zdołała wyciągnąć duże pieniądze z działu, który stawał się dla niej coraz cięższą kulą u nogi.

Historia biznesu pełna jest przykładów firm, które nie miały tyle szczęścia. General Motors, który podobnie jak Nokia był ikoną narodowego sektora korporacyjnego, nie był w stanie rozważyć alternatywnych opcji.

W przeciwieństwie do GM i wielu innych amerykańskich firm Nokia od kilku lat rozdzielała role prezesa i przewodniczącego rady nadzorczej. Na drodze ku upadłości członkowie rady nadzorczej GM występowali ramię w ramię z prezesem, który nie był w stanie porzucić błędnej strategii i odrzucał rozważenie radykalnego planu B.

W Nokii członkowie rady nadzorczej odegrali rolę wnikliwych sceptyków, analizujących nowe strategie i dyskutując plany biznesowe oraz ich skuteczność z zastępcami Elopa, gdy jego nie było w pobliżu. Kiedy Siilasmaa, fiński inżynier, a potem przedsiębiorca, został przewodniczącym rady nadzorczej Nokii w 2012 roku, uznał perspektywę upadku firmy za realną – choć odległą – możliwość. Dla wielu firm z szybko zmieniającej się branży technologicznej, takich jak konkurencyjne BlackBerry Ltd., czekanie zbyt długo na zmianę strategii jest równie złe jak nicnierobienie. – Wiele rad nadzorczych w spółkach technologicznych poległo spektakularnie, a ludzie zastanawiają się dlaczego – powiedział Siilasmaa, zauważając, że ich członkowie mają często świetne CV, ale nie potrafią współpracować z innymi. Mickos dodaje, że gabinety rad nadzorczych zbyt często stają się targowiskiem próżności. Te rady poległy „zbyt długo tolerując błędne strategie, albo nie robiąc nic", powiedział Siilasmaa.

Uwolniona od deficytowego działu produkcji telefonów Nokia upodobni się do szwedzkiego Ericssona, który w 2012 roku zrezygnował z tego rynku, sprzedając Sony swój udział w spółce joint venture Sony Ericsson.

Nie lada wyzwania

Jako samodzielna spółka nowa Nokia powinna zanotować zysk za pierwsze półrocze w wysokości 436 mln euro, przy przychodach na poziomie 6,3 mld euro, podała Nokia. Ericsson, dla porównania, zanotował w pierwszym półroczu zysk w wysokości 2,7 mld koron szwedzkich, czyli 313 mln dol. i przychody na poziomie 12,5 mld euro. Konkurencyjny Alcatel-Lucent stracił w tym okresie 1,2 mld euro, mimo przychodów w wysokości 6,8 mld euro.

Przed Nokią wciąż stoją nie lada wyzwania. Azjatyccy operatorzy stanowią ostrą konkurencję, a dział infrastrukturalny firmy, Nokia Solutions and Networks, dopiero wygrzebuje się z dołka.

Na rynku internetowych map dominuje Google i rzucenie mu wyzwania będzie równie trudne jak konkurowanie z Androidem przy pomocy Windows Phones.

Rada nadzorcza nie była w stanie uzdrowić działu produkcji telefonów, ale udowodniła, że w razie potrzeby umie działać zdecydowanie, tworząc fundamenty dla odchudzonej, ale znacznie bardziej rentownej Nokii.

– Rada działała przez ostatnie 12 miesięcy tak uważnie jak mogła, by wyprostować pewne sprawy – powiedział Helge Lund, prezes Statoila, w wywiadzie telefonicznym. Dołączył do rady nadzorczej Nokii w 2011 roku.

—tłum. tk

Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy