Koncern przyznaje, że ma nadal mnóstwo roboty z usunięciem wszystkich objawów „ząbkowania" Dreamlinera w układzie elektrycznym, bateriach, systemie hydraulicznym, hamulcach, w układzie podawania tlenu i z innymi.
Teraz skupił się na uproszczeniu bardzo skomplikowanego oprogramowania. Komputerowe systemy kontroli lotu i monitorowania układów pokładowych zbierają i sprawdzają znacznie większą liczbę danych niż w jakimkolwiek dotychczasowym samolocie.
To wywołało niespodziewanie dużą liczbę wstępnych ostrzeżeń, które prowadziły do dalszych bardziej poważnych konsekwencji, zbaczania z kursu, zawracania samolotu i lądowania.
W Boeingu mówi się o systemach tego samolotu jako o hipochondryku, bo przekazują informacje personelowi pokładowemu, który wyczulono na zachowanie maksymalnej ostrożności. - Staramy się poprawić oprogramowanie, aby zmniejszyć liczbę zbędnych ostrzeżeń i usprawnić możliwości pokładowego wyposażenia testowego - wyjaśnił wiceprezes ds. projektu B787, Mark Jenks.
Wiceprezes podkreślił jednak, że Boeing nie dąży do „zamknięcia gęby" oprogramowaniu, ale „robimy wszystko, aby go uprościć. System w B787 ma więcej danych niż potrzebuje - to bardzo inteligentny samolot - więc staramy się doprecyzować w niektórych miejscach".