- W ciągu 2-3 miesięcy ogłosimy bardzo dokładne plany produkcji - oświadczył prezes Boeinga dziennikarzom podczas salonu w Dubaju. - Mamy pewną liczbę alternatyw, jesteśmy w trakcie rozważania ich.
McNerney nie podzielił niepokojów, że duże zamówienia od trzech linii lotniczych znad Zatoki (Arabskiej) mogą spowodować, że za dużo mocy przewozowych będzie pochodzić z Bliskiego Wschodu, podczas gdy wszyscy starają się o klientów. - Ten region działa naprawdę i po prostu cieszy nas, że możemy być tego częścią. Co jakiś czas ludzie zastanawiają się, czy inwestowanie tu w infrastrukturę ma przyszłość, a ja uważam że ma. Obserwując go jako uczestnik tego sektora widzę uruchamianie nowych połączeń, dobre wyniki i pełne samoloty - powiedział.
Podstawowy model B777-9 na 406 miejsc, mniejszy od 467-miejscowego B747-8 będzie konkurować z większym samolotem 4-silnikowym pod względem zużycia paliwa.
- Nie ulega żadnych wątpliwości, że B777 będzie wywierać presję na większe samoloty. Według naszej koncepcji, jumbo jet miał być cały czas niszowym samolotem pasażerskim i cargo. Braliśmy pod uwagę oba samoloty i nadal pozostają różnymi propozycjami biznesowymi - wyjaśnił prezes.
Teraz koncern wkracza w okres generowania gotówki, bo ograniczy prace projektowe i wejdzie w etap zwiększonej produkcji, ale prezes nie chciał powiedzieć, jak to wpłynie na politykę wypłat dywidendy.