Kozie sery coraz bardziej popularne

Produkty z koziego mleka są coraz bardziej popularne w Europie. Ich amatorów przybywa także nad Wisłą.

Aktualizacja: 25.12.2013 15:26 Publikacja: 24.12.2013 04:00

Kiedy 30 lat temu Paul i Veerle D'haene z belgijskiego Lichtaart postanowili zająć się hodowlą kóz, znajomi nie kryli współczucia. – Kto w ogóle kupuje produkty z koziego mleka? – pytali.

Dziś takich wątpliwości nikt już nie ma. Większość mleka od 500 kóz hodowanych przez ich farmę De Polle zamienia się w jogurty, lody oraz sery: z rodzynkami, owinięte w szynkę, pleśniowe. Ich wytwarzaniem zajmuje się Veerle wraz z trzema pracownikami. Sprzedają je w przyzagrodowym sklepie, na jarmarkach, a także w restauracjach.

Nisza z potencjałem

– Gusta konsumentów się zmieniają, widać to chociażby w menu restauracji, w którym jest więcej sałatek i serów – mówi Veerle D'haene. – Na większe zakupy kozich produktów wpływ ma także fakt, że więcej osób niż kiedyś nie toleruje laktozy.

Właściciele De Polle zaczęli zastawiać się, w jakim kierunku powinna rozwijać się ich farma. Czy warto nadal zajmować się nie tylko przerabianiem mleka, ale także i turystyką. Postawili na sery, bo uznali, że mają największy potencjał. O radę poprosili miejscowe Centrum  Innowacji ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Efektem współpracy z nim jest m.in. udział Paul i Veerle w grupie, zajmującej się dystrybucją lokalnej żywności.

Moda na kozie sery dotarła już także nad Wisłę.  – Polacy są coraz bardziej otwarci na nowości. Podróżują do Francji czy Włoch i chcą potem podobne produkty kupić w kraju – mówi Tadeusz Dałkowski, kierownik działu handlowego firmy Agro-Danmis Gramowscy, czołowego przetwórcy mleka koziego w Polsce.

Największymi smakoszami koziego mleka w Europie są Rosjanie, podaje firma badawcza Euromonitor International. W przyszłym roku przeciętny mieszkaniec tego kraju wyda na nie 1 euro. Drugie miejsce ex aequo z 0,7 euro zajmują Brytyjczycy i Chorwaci. Trzecia jest Holandia, gdzie wydatki na kozie mleko per capita wyniosą 0,6 euro. Polska z 0,1 euro jest na razie poza europejską czołówką.

– Popularność serów kozich będzie rosła, ale pozostaną niszą i nie zdominują produktów z mleka krowiego – uważa Tadeusz Dałkowski.

Sery Agro–Danmis Gramowscy skutecznie rywalizują na półkach sieci handlowych z produktami z Francji. W ostatnich latach sprzedaż spółki rosła o 15–25 proc. rocznie. W tym roku nie będzie gorzej. Sery spółki trafiają także za granicę, m.in. do Rosji, Czech i Słowacji.

– Trudno przewidzieć, czy uda się nam utrzymać tak szybkie tempo wzrostu sprzedaży także w przyszłym roku. Rosnąca popularność produktów z koziego mleka w Europie winduje jego ceny, co może zahamować tempo, w jakim rozwija się rynek – mówi Tadeusz Dałkowski.

Rosnącą popularność kozich specjałów z powodzeniem wykorzystują również właściciele gospodarstw ekologicznych i agroturystycznych. Wszyscy oni zgodnie przyznają jednak, że hodowla kóz to coś więcej niż tylko zarabianie pieniędzy.

Agnieszka i Leszek Barczykowie produkują sery w gospodarstwie Jaśkowe Kozy k. Strzegomia na Dolnym Śląsku od pięciu lat.

– Zajęliśmy się tym, ponieważ bardzo lubię kozy. Ale kozy dają mleko, z którym trzeba coś zrobić –wspomina Agnieszka Barczyk. – Z czasem okazało się, że produkcja serów to bardzo ciekawe zajęcie. Sposób na to, by się rozwijać, próbować nowych rzeczy i mieć zawsze coś dobrego w lodówce – dodaje.

Latem przyszłego roku miną trzy lata, od kiedy kozie sery zaczęli robić Katarzyna i Grzegorz Łascy, właściciele ekologicznej Koziej Farmy Złotna k. Morąga. Pierwsze dwie kozy – Basię i Emilkę – kupili w czerwcu 2011 r. Dziś mają stado liczące 82 sztuki.

– Wybraliśmy kozy, bo to bardzo wdzięczne, towarzyskie i pełne charakteru zwierzęta– mówi Katarzyna Łaski. – A my chcemy w naszym gospodarstwie spotykać się z gośćmi, klientami, dziećmi. Chcemy edukować, jak żyć bliżej natury.

Okolice Morąga to rodzinne strony Grzegorza. Wrócili tam, bo – jak mówią– od zawsze chcieli żyć na prawdziwej wsi, a praca w warszawskich korporacjach przestała dawać im satysfakcję.

Jakość najważniejsza

Właściciele Jaśkowych Kóz na razie sprzedają swoje sery jedynie gościom odwiedzającym ich gospodarstwo. – Niestety, przepisy dotyczące produkcji żywności, nawet na tak małą skalę jak nasza, są tak rygorystyczne, że obecnie nie jesteśmy w stanie ich spełnić. W przyszłym roku planujemy jednak założenie działalności gospodarczej, aby choć trochę ułatwić sobie życie – mówi Agnieszka Barczyk.

Natomiast sprzedaż Koziej Farmy Złotna rozwija się na tyle szybko, że jej właściciele zdecydowali się na budowę przyzagrodowej serowarni.

– Na razie pozyskujemy mleko od 40 kóz. Docelowo chcemy zwiększyć tę ilość około dwukrotnie. Jednak nie więcej, bo zależy nam, aby zachować charakter indywidualnego, a nie masowego produktu, który ma wysoką jakość – zaznacza Grzegorz Łaski.

Jakość jest najważniejsza także dla Rodzinnego Gospodarstwa Ekologicznego Figa z Mszany na granicy Beskidu Niskiego i Bieszczad.

– Planujemy zwiększenie produkcji, ale nie może się to stać kosztem smaku i naszych klientów. Wszystko będzie się więc działo spokojnie i stabilnie. Rewolucje nie są nam potrzebne – zaznacza Wawrzyniec Maziejuk, który zajmuje się marketingiem w gospodarstwie prowadzonym przez tatę Waldemara i brata Tomasza.

O tym, jak ważne jest przestrzeganie wysokich standardów, przekonali się kilkanaście lat temu.

– W latach dziewięćdziesiątych pojawił się artykuł pseudonaukowy o wpływie picia mleka koziego na zapalenie opon mózgowych, rynek mleka koziego prawie przestał istnieć i bardzo dużo stad zostało zlikwidowanych. Udało nam się przetrwać z małą produkcją. Już wtedy wiedzieliśmy, że utrzymanie wysokiej jakości naszych wyrobów to nasza mocna strona – mówi Wawrzyniec Maziejuk. – Do dziś nie zmieniliśmy receptur, nie przyspieszyliśmy pracy.

Klient jak znajomy

Farmy kozie nie walczą o te same półki sklepowe co duzi producenci.

– Nasze produkty są dla świadomych, ceniących ekologię i jakość klientów. Wielu z nich podkreśla, że woli zjeść mniej prawdziwego, pysznego sera niż kilogram produktu seropodobnego – zaznacza Katarzyna Łaski.

Na razie najwięcej stałych klientów mają w Warszawie. Kozia Farma Złotna chce jednak dotrzeć bardziej do mieszkańców swojego regionu i turystów wypoczywających w okolicach Morąga, Olsztyna, Elbląga i Trójmiasta. -  Ciągle budujemy sieć stałych odbiorców – mówi Katarzyna Łaski.

Gospodarstwo z Mszany swoje sery sprzedaje głównie w małych sklepach z lokalną i ekologiczną  żywnością,  na jarmarkach i targach, a od września br. także we własnym  sklepie internetowym.

– Traktujemy naszych klientów jak partnerów, a nie tylko kupujących. Dlatego także ważny jest kontakt  z nimi oraz poznanie ich ulubionych smaków i historii.  W końcu to slow food – zaznacza Wawrzyniec Maziejuk.

Biznes
Aktywa oligarchów trafią do firm i osób w Unii poszkodowanych przez rosyjski reżim
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
Dlaczego Polacy boją się założenia firmy?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne