Centrów handlowych jest już w kraju ponad 400, a w budowie jest 610 tys. mkw. takich powierzchni. Choć rynkowe zasoby są według danych Jones Lang LaSalle szacowane już na 11,8 mln mkw. i w ostatnich latach deweloperzy najchętniej budowali galerie w mniejszych i średnich miastach, to ich mieszkańcy wciąż często czują niedosyt.
Pokazują to badania TNS Polska dla skierniewickiego centrum Dekada. Aż 49 proc. mieszkańców tego miasta jeździ na zakupy do najbliższych aglomeracji. Aż 83 proc. z tej grupy wskazuje na położoną ok. 80 km dalej Warszawę, a 61 proc. Łódź.
Oferta magnesem
– Z badań wynika jasno, że mieszkańcy mniejszych miast chcą mieć u siebie znane marki modowe, a kiedy ich nie znajdują, rozwija się tzw. turystyka zakupowa – mówi Aleksander Walczak, prezes Dekada Realty.
Choć większość osób jeżdżących do innych miast na zakupy robi to zazwyczaj co najwyżej raz w miesiącu, to jednak determinacja w dotarciu do większej oferty handlowej jest spora. Dobre kilka lat temu wycieczki do zwłaszcza warszawskich centrów jak Galeria Mokotów czy Arkadia były często nagrodami w konkursach regionalnych rozgłośni i cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Choć centra handlowe są często krytykowane za niszczenie tkanki miejskiej i wysysanie sklepów choćby z ulic handlowych to wciąż są dla wielu konsumentów magnesem i miejscem do spędzania np. weekendów.
– Wyjazd do największych aglomeracji, takich jak Warszawa, Poznań czy Trójmiasto, deklaruje nawet ponad połowa respondentów. Najczęściej wymieniane powody podróży zakupowych związane są z różnorodnością oferty, liczbą sklepów, dodatkowymi funkcjami rozrywkowymi oraz udogodnieniami dla dzieci – mówi Łukasz Tomczak, rzecznik Polskiej Rady Centrów Handlowych.