Optymizm w ocenie wyników powinien jednak być umiarkowany, bo dane liczbowe nie zachwycają. Ogółem sprzedano 861,058 aut, czyli jest to drugi od końca wynik, odkąd w 2003 roku ACEA zaczęła prowadzić statystykę.
W lutym Francja była jedynym krajem wśród liczących się rynków, gdzie kupiono mniej samochodów, niż rok wcześniej (spadek o 1,4 proc.) i o pół proc. w porównaniu ze styczniem. Z liczących się wzrostów uwagę zwraca Polska (plus 22,7 proc., przede wszystkim dzięki kratce). Ważne jest jednak przede wszystkim, że wyraźnie ruszył rynek niemiecki (plus 4,3 proc. luty 2013 do lutego 2014 i 5,7 proc I-II. 2013 do I-II. 2014)), pojawiło się ożywienie we Włoszech (8,6 proc. wzrost z lutym 2013) i nadal rośnie rynek hiszpański, gdzie konsumenci uwierzyli w koniec kryzysu (17,8 na plusie).
Bezapelacyjnie liderami wzrostu są jednak marki japońskie: Mazda, Toyota, Mitsubishi, Suzuki. Wszystkie te marki odnotowały wzrost dwucyfrowy. Z tego pozytywnego trendu lekko wyłamuje się Nissan (2,3 proc. wzrostu luty do lutego i spadek o 1,7 proc w dwóch pierwszych miesiącach 2014). W lutym jednak wyraźnie widać już efekt nowego Qashqaia, którego produkcja w fabryce w Sunderland rozpoczęła się w ostatniej dekadzie stycznia, a na rynku znalazł się od lutego.
Nas powinna cieszyć zwiększająca się sprzedaż Fiata i Opla. Przy tym w przypadku marki niemieckiej lutowy wzrost jest aż o 16,2 proc. To znaczy, że rzeczywiście najmniejsze auto — Adam pociągnął sprzedaż, jak to zapowiadał w rozmowie z „Rz" w Genewie prezes GM Europe i szef Opla Karl Thomas Neumann.
U Fiata nie słabnie powodzenie Jeepa (plus 12,2 proc.), ale dla Polski ważne jest, że wyraźnie ruszyła sprzedaż Fiatów (plus 5,9 proc.) i najlepiej sprzedają się małe „500" z fabryki w Tychach.