Według nieoficjalnych informacji Niemcy są skłonni zapłacić za część francuskiej spółki 14,5 mld dol. To przynajmniej o półtora miliarda dolarów więcej niż oficjalnie już złożona oferta amerykańskiego GE, który proponuje za dział produkcji turbin energetycznych oraz produkcji szybkich pociągów TGV 13 mld dol. Tyle że oferta Siemensa nie jest jeszcze gotowa. Wyraźnie pod naciskiem francuskiego rządu Alstom dał Siemensowi dwa, trzy tygodnie na jej przygotowanie. Niemcy złożyli kontrpropozycję wobec oferty GE dopiero w ostatni weekend, podczas gdy prezes Alstomu Patrick Kron rozmawiał z szefem GE Jeffem Immeltem od kilku tygodni. Teraz prezes Siemensa Joe Kaeser ma już wsparcie rady nadzorczej, która we wtorek zatwierdziła plany przejęcia części Alstomu. Jednakże wcześniej Niemcy chcą dokładnie zbadać sytuację finansową francuskiej spółki. Na późny wieczór we wtorek zaplanowane zostało posiedzenie zarządu Alstomu, które ma się dokładnie przyjrzeć obydwu opcjom.
Siemens i GE odmawiają komentarzy. Jakakolwiek jednak byłaby ostateczna decyzja, we Francji pozbawienie Alstomu części energetycznej budzi wielkie wątpliwości, bo przynosi ona 70 proc. przychodów, a spółki francuskie są jego największym klientem. Rząd podkreśla, że zrobi wszystko, żeby nie ucierpiały miejsca pracy oraz interesy narodowe. Niemniej jednak nie wchodzi w grę rozwiązanie czysto francuskie, czyli przeniesienie części energetycznej Alstomu do EDF.
Dla Francuzów waga potencjalnej transakcji jest ogromna. Alstom to jeden z narodowych „czempionów", który wyprodukował turbiny do przynajmniej jednej trzeciej elektrowni atomowych na świecie. – Nie do pomyślenia jest dla nas, aby trzy czwarte takiej firmy, czyli 65 tys. zatrudnionych, było zarządzane z Connecticut – mówił francuski minister gospodarki Arnaud Montebourg, któremu prezydent Francois Hollande zlecił nadzór nad transakcją.
Rząd planuje też rozmowy z Martinem Bouygues, francuskim miliarderem, który kontroluje 29 proc. akcji Alstomu i jest gotów je sprzedać GE. Montebourg jest zwolennikiem stworzenia dwóch europejskich czempionów: Siemensa jako potęgi energetycznej, a Alstomu – transportowej.
W samej Francji interwencja rządu nie zawsze jest oceniana pozytywnie. – Kiedykolwiek jakaś firma zagraniczna chciała przejąć francuską spółkę, natychmiast wchodził w to rząd – mówi Jean-Paul Fitoussi, profesor ekonomii z Institut d'Etudes Politiques de Paris. Tak samo, zresztą bezskutecznie, prezydent Chirac bronił np. Arcelora przed Mittalem.