Polski rynek aut z napędem elektrycznym wciąż jest w powijakach. Kierowcy nie chcą kupować droższych i niefunkcjonalnych samochodów. Dla porównania – w Niemczech sprzedano rok temu ponad 6 tys. aut elektrycznych (dwa razy więcej niż rok wcześniej).
Mimo stosunkowo niewielkiej popularności w Polsce widoczny jest jednak trend wzrostowy. Potwierdza to Dariusz Balcerzyk z Instytutu Samar: – W tym roku w ciągu I kwartału zarejestrowano już 15 samochodów. W tym samym czasie rok temu zaledwie jeden – mówi „Businessweekowi".
Eksperci zakładają, że ten rok w Europie może przynieść znaczny wzrost sprzedaży aut na prąd. Już I kwartał na rynku zachodnioeuropejskim okazał się niezły. Sprzedaż samochodów elektrycznych wyniosła ok. 12,5 tys. sztuk. Oznacza to, że podwoiła się w stosunku do poprzedniego roku.
Najbardziej perspektywicznym rynkiem dla tego typu pojazdów okazuje się Norwegia. Pod koniec 2013 r. auta elektryczne stanowiły tam 11 proc. sprzedaży wszystkich samochodów osobowych. Średnia dla całej zachodniej Europy to 0,4 proc.
W Polsce do niej daleko, mimo że branża walczy o rządowe zachęty dla aut niskoemisyjnych. Z pomocą przychodzą też niektóre samorządy. Zwalniają auta elektryczne z opłat parkingowych lub zezwalają im na wjazd w strefy normalnie zamknięte dla ruchu.