Coraz więcej argumentów przemawia za tym, że dla branży motoryzacyjnej w Polsce nadchodzą chudsze lata. – Główny kierunek eksportowy, czyli Europa Zachodnia, notował ośmioletni okres wzrostu sprzedaży nowych pojazdów osobowych. Jednak najlepsze czasy dla branży już minęły, a niższy popyt, spowolnienie gospodarcze, wzrost protekcjonizmu czy konieczność dostosowania się do bardziej restrykcyjnych norm emisji spalin sprawiają, że dla sektora rysują się niekorzystne perspektywy – wyjaśnia Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w Polsce. Podkreśla, że polskie firmy mogą odczuć pogorszenie koniunktury mniej dotkliwie z uwagi na utrzymującą się konkurencyjność cen i jakości oraz wiele niedawno przeprowadzonych inwestycji, dzięki którym mogą nawet pozwolić zwiększyć wolumen produkcji motoryzacyjnej w naszym regionie kosztem Europy Zachodniej.
Do tego trzeba też dodać presję na wzrost kosztów, przekładającą się na spadek rentowności firm, co było już wyraźnie widoczne w ich wynikach za 2018 r. Nie wszystkie miały możliwość podwyżek cen, które zrekompensowałyby rosnące koszty. W takich warunkach utrzymanie marż może być nie lada wyzwaniem dla krajowych producentów.