Takie dane przynosi badanie centrum Capital Economics. Stosunek produktów objętych sankcjami do PKB Litwy wynosi 2,5 proc. (w Polsce mówi się o 0,5 proc.). Kwotowo zakazane towary w wypadku Litwy to ok. 1,4 mld euro. W piątce najbardziej poszkodowanych znalazły się także - Estonia, Polska, Dania i Łotwa (ok. 0,2 proc. PKB). Litwa najwięcej eksportuje do Rosji nabiału i mleka.
- Wpływ sankcji na naszą gospodarkę będzie niewielki; nie widzę możliwości jakichkolwiek bankructw, a tylko stratę części zysku dopóki przedsiębiorcy nie znajdą nowych odbiorców. Najbardziej ucierpią firmy transportowe, ale przygotowujemy pakiet pomocowy dla biznesu. Powinniśmy więc zachować spokój i nie robić sobie nadziei, że w najbliższej przyszłości nasz sąsiad zacznie postępować bardziej rozsądnie, bardziej przestrzegać prawo międzynarodowe - podkreśliła prezydent Litwy Dalia Gribauskaite.
- Już to ćwiczyliśmy. W październiku 2013 Rosja wprowadziła embargo na nasze produkty mleczarskie i biznes znalazł nowe rynki zbytu - podkreśla litewski ekspert Gitanas Nausieda w wypowiedzi dla BBC.
Rosja jest największym partnerem handlowym Litwy - 19,8 proc. litewskiego eksportu tam szło z tego połowa to były zabronione obecnie towary. W wypadku Łotwy wynosi to 3 proc. całego eksportu Estonia eksportowała do Rosji żywności za ok. 0,3 mld euro czyli jedną piątą eksportu żywności (całość warta jest 1,44 mld euro). Eksport fiński do Rosji wyniósł w ubiegłym roku ok. 400 mln euro czyli 7,5 proc. całości.
Estończycy też zachowują spokój. Były premier Juhan Parts podkreśla, że estońska gospodarka od 20 lat znajduje się pod rosyjskimi sankcjami; a na początku roku Rosja wprowadziła już ograniczenia dla części nabiału i produkcji rybnej z Estonii. - Nasze firmy zawsze uważały Rosję za rynek wysokiego ryzyka, dlatego mamy mało przedsiębiorców, którzy są dziś całkowicie zależni od sprzedaży do Rosji - zapewnia Parts.