Rz: Koniec lata jest wyjątkowo trudny dla Lufthansy. Strajki zakłócają wam rozkład, we wtorek, chyba w ostatniej chwili, udało się uniknąć protestu pilotów. Co możecie zrobić, żeby uniknąć takich sytuacji?
Heike Birlenbach: Niestety, nie mogę zagwarantować, że takie sytuację się nie powtórzą. Ale właśnie podpisaliśmy porozumienie ze związkiem zawodowym pracowników pokładowych, a podczas ostatniej akcji strajkowej staraliśmy się tak zorganizować obsługę pasażerów, żeby ich podróże ucierpiały jak najmniej. Powiem tylko, że przynajmniej dzień wcześniej wysłaliśmy ponad 15 tysięcy esemesów z informacjami o zmianie planów podróży. Natomiast nadal negocjujemy z pilotami ze związku Cockpit, planujemy spotkanie w końcu tego tygodnia i cały czas dążymy do tego, by spory rozwiązać przy stole negocjacyjnym, a nie pod naciskiem protestów pracowniczych. Mamy do przedyskutowania wiele problemów, więc to jest najlepsze miejsce do rozmów. Nie ukrywam, że mam nadzieję na podpisanie porozumienia, które zagwarantuje, że żadne strajki nie będą już planowane. To także da pewność naszym pasażerom, że mogą spokojnie rezerwować bilety na przeloty naszą linią.
Czyli gdybym planowała podróż Lufthansą np. w najbliższe poniedziałek i wtorek, nie mam powodów do obaw?
Byłabym zdziwiona, gdyby piloci zastrajkowali w sytuacji, kiedy toczą się negocjacje. Tym bardziej że protestujący nie mają wsparcia ze strony naszych pasażerów, co jest oczywiste, a także ze strony innych pracowników, którzy wcześniej zrozumieli, że utrzymanie naszej konkurencyjności w przyszłości jest uzależnione od głębokich zmian.
Czy po poziomie rezerwacji widać już, że strajki wystraszyły potencjalnych klientów Lufthansy?