USA i UE łączy nie tylko Sojusz Północnoatlantycki, inwestycje po obu stronach oceanu, sięgająca miliardów dolarów wymiana handlowa, przedsięwzięcia naukowe i badawcze, ale przede wszystkim system wartości wywodzący się europejskiej tradycji politycznej i kulturowej.
Choć negocjowane od 2013 roku porozumienie o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP) rozpatrywane jest w kategoriach umowy o wolnym handlu, jego założenia wykraczają o wiele dalej niż wymiana dóbr po obu stronach Atlantyku. Eksperci wskazują, że umocni ono dotychczasowe sojusze, zwiększy również bezpieczeństwo UE i USA, m.in. w kontekście energetycznym.
Amerykański dyplomata Christopher Hill - m.in. były ambasador w Polsce i specjalny wysłannik władz USA na Bliski Wschód - w rozmowie z PAP wyraził opinię, że TTIP ma szansę odtworzyć model wartości świata zachodniego, inspirujący inne części świata.
"Przez ostatnie 10 lat amerykańska polityka zagraniczna koncentrowała się na Bliskim Wschodzie i do pewnego stopnia ta uwaga poświęcana sprawom bliskowschodnim zepchnęła stosunki transatlantyckie na dalszy plan. Myślę jednak, że stosunki transatlantyckie jeszcze nigdy nie były tak ważne, ponieważ to jasne, że Stany Zjednoczone nie są w stanie samodzielnie odnieść sukcesu m.in. w rozwiązaniu problemów Syrii i Iraku" - powiedział.
Według dyplomaty porozumienie handlowe-inwestycyjne jest tak samo istotne dla USA jak i Europy, gdyż w obecnej sytuacji globalnej konieczna jest ściślejsza współpraca Waszyngtonu z Unią oraz wzmocnienie roli NATO. "Polska w tym kontekście jest tutaj decydującym krajem. Oczywiście pomaga wyraźna obecność polskich polityków wysokiego szczebla w UE" - zauważył Hill.