Ministerstwo Gospodarki Rosji od dłuższego czasu bezskutecznie próbuje zmienić postępowania Gazpromu na rynku krajowym. Teraz zażądało, by koncern ukazywał w programie inwestycyjnym regulowane przez państwo rodzaje działalności, aby „ograniczyć wzrost końcowej ceny gazu". Ma to zwiększyć przejrzystość finansów Gazpromu.
Kreml chce wiedzieć, ile dokładnie wynoszą wydatki na transport gazu, ile na wydobycie i jakie są ceny hurtowe na wyjściu z gazowych magistrali. Chce wiedzieć, ile gazu płynie magistralami, a ile trafia do sieci rozdzielczych. Obecnie Gazprom nie ujawnia tych danych, choć stanowią podstawę do obliczenia taryf dla odbiorców przemysłowych, ludności i tzw. niezależnych producentów, czyli konkurencji.
Aby zmusić Gazprom do ujawnienia danych, obowiązek ich podawania został zapisany w przygotowanych przez resort „Warunkach rozwoju gospodarki na lata 2016–2018", opublikowanych na stronie internetowej ministerstwa.
Skargi rosyjskich rywali
W 2014 r. najwięksi krajowi konkurenci Gazpromu – Novatek i Rosneft – alarmowali, że Gazprom wlicza swoje wydatki na zagraniczne projekty w stawki transportu gazu na rynku krajowym. W ten sposób koncern chce ukryć swoje rzeczywiste wydatki na drogie zagraniczne gazociągi i przerzucić część kosztów na inne rosyjskie koncerny.
Sprzyja temu pozycja Gazpromu na rodzimym rynku, gdzie niepodzielnie rządzi gigantyczną siecią gazową. Jej długość jest blisko dwa razy większa niż odległość Ziemi od Księżyca. Samych magistrali gigant ma w kraju 170,1 tys. km.