Fińska policja przekazała do prokuratury wyniki dochodzenia w sprawie złamania przepisów ochrony środowiska przez fabrykę niklu w mieście Harjavalta, podała rosyjska gazeta Izwiestia. Zakłady Nickel Harjavalta Oy należą do Norylskiego Niklu - największego na świecie producenta niklu (13 proc. rynku globalnego), palladu (90 proc.) i platyny (50 proc.). Moce produkcyjne fińskiej fabryki sięgają 65 tys. ton rocznie.
Śledztwo ruszyło po tym gdy w lipcu 2014 r. rosyjskie zakłady zrzuciły do miejscowej rzeki Keokemiaki ponad 66 ton odpadów niklowych. Poziom zatrucia wód przekroczył normy 400 razy a powstała katastrofa ekologiczna była największa w historii Finlandii. W trakcie dochodzenia ustalono, że przyczyną dostania się niklu do rzeki było zniszczenie wadliwie zamontowanych urządzeń - tzw. wymienników ciepła. Do zniszczenia doszło w trakcie uruchamiania procesu produkcyjnego w fabryce.
Za szkody i naruszenie prawa odpowiadają szefowie fińskiej fabryki Norylskiego Niklu. Grozi im do 6 lat więzienia a zakładowi wielomilionowe grzywny. Rozmiary szkód wciąż są szacowane.
- To ważne że sąsiad Rosji tak zdecydowanie reaguje na złamanie przepisów ochrony środowiska przez wilki koncern przemysłowy. Dla Norylskiego Niklu jest to lekcja, jak należy działać nie tylko w Finalndii, ale i w Rosji - ocenił Oleg Bodrow, rosyjskiego szef ekologicznego ruchu Zielony Świat.
Norylski Nikiel ma w Rosji fatalną opinię. W 2012 r Rosyjski Nadzór Ochrony Przyrody skierował do sądu pozew przeciwko koncernowi o zapłatę ówczesnego odpowiednika 105 mln zł mld rubli zaległych kar za zanieczyszczanie środowiska. Koncern miał tak dobre układy z władzami Krasnojarskiego Kraju, że jak uzasadniał w pozwie nadzór „od 2004 r władze zwolniły Norylski Nikiel od wpłat na rzecz środowiska naturalnego".