Górnicy z czterech kopalń obwodu rostowskiego ogłosili głodówkę. Domagają się zapłaty zaległych wynagrodzeń. Prywatni właściciele są im winni ponad 300 mln rubli (17,9 mln zł), podała agencja Prime. Pełne wynagrodzenie nie są płacone od maja 2015 r.
Jak poinformował Jurij Czeburakow szef regionalnych struktur Rosyjskiego Związku Górników, głodówkę podjęło 61 górników z ponad stu, którzy pracowali w kopalniach spółki Kingkouł. Pracowali, bo już nie pracują. Firma ogłosiła bankructwo zamknęła cztery swoje kopalnie. Został w nich ustanowiony zarząd komisaryczny. Władze twierdzą, że górnicy mogą dostać zaległe pieniądze dopiero po sprzedaży mienia spółki. Nie wiadomo jednak, czy będzie z tego dosyć pieniędzy.
Rosyjskie górnictwo, choć daje Rosji pierwsze miejsce w Europie w wielkości wydobycia i eksportu węgla, jest w bardzo złym stanie. W końcu lutego w kopalni Siewierna (Północna) w Workucie (Republika Komi) doszło do serii wybuchów metanu, w wyniku na głębokości 750 m powstał gigantyczny pożar, w którym spaliło się 31 górników i 5 ratowników.
Największym problemem rosyjskich kopalń są wpływowi i ustosunkowani na salonach Kremla właściciele. Branża jest w rękach oligarchów. Właścicielem kopalni Siewierna jest Workutugol - największy górniczy holding Rosji mający 6 proc. udziału w rynku wydobycia węgla (aż 22 proc. w węglu koksującym); od 2003 r holding należy do koncernu Severstal oligarchy Aleksieja Mordaszowa.
Największa w historii Rosji po 1991 r. katastrofa w górnictwie też miała miejsce w kopalni oligarchów - Raspadskiej - największej kopalni Rosji, należąca do koncernu Evraz Romana Abramowicza.