„Życie toczy się wokół słowa »szmal«". „Nie wolno dawać za wygraną". „Kto potrzebuje przyjaciela, niech sobie kupi psa, to jest wojna". „Jesteś graczem albo nikim". „Musisz wiedzieć, co robisz, niewiedza oznacza śmierć". To nie są rady z poradnika dla biznesmena, lecz zdania, które padają w filmach. Obrazach kultowych, ważnych, dających do myślenia. Tak wynika z sondy, jaką przeprowadziliśmy wśród polskich biznesmenów (pytaliśmy m.in. Stanisławę Missalę, właścicielkę sieci luksusowych perfumerii Quality, Irenę Eris, twórczynię marki Dr Irena Eris, Jolantę Zwolińską, prezes Yonelle, Bognę Sworowską i Monikę Błasikiewicz, właścicielki agencji PR BiS, Andrzeja Mokrzyckiego, brand managera Ice Watch). Oto 10 filmów, o których nie mogą zapomnieć.
Wall Street (1987 r.)
Greed is good (chciwość jest dobra) – powtarza Gordon Gekko (Michael Douglas). To on – rekin finansjery, wyrachowany, inteligentny, bezwzględny, wie, jak grać, żeby wygrać. Z diabolicznym wdziękiem stał się symbolem kina lat 80. Ale też wzorem do naśladowania. Przynajmniej dla Buda Foxa, ambitnego maklera. Przy Gekko kariera Buda rozkwita. Aż do momentu, w którym młody finansista orientuje się, że jego ideał dla osiągnięcia korzyści gotów jest wyzbyć się wszelkich norm i wartości. „Pieniądze mają to do siebie, że zmuszają nas do podłych uczynków", tłumaczy Gekko. Jego strategia opiera się na wykorzystaniu poufnych informacji. Dzięki nim dokonuje transakcji, na których zarabia miliony. „Informacja to najcenniejszy towar", mówi do Buda. „Ludzie próbują trafić strzałkami do tarczy, kolego. Ja nie rzucam strzałkami. Ja idę na pewniaka", zapewnia. To żądza posiadania – wiedzy, miłości, pieniądza – napędza ludzkość. Ale gdzie jest granica, zastanawia się Bud. „Wall Street" Olivera Stone'a to niestarzejące się kino dla biznesmenów, ludzi z branży i laików. Świetnie pokazuje rzeczywistość giełdową i jej mechanizmy. A przy okazji uczy, że warto dokonywać wyborów zgodnych z własnym sumieniem.
Wall Street: Pieniądz nie śpi (2010 r.)
Sequel filmu „Wall Street" trafił na ekrany dwa lata po pęknięciu bańki spekulacyjnej, czyli najpoważniejszym od czasu wielkiego kryzysu krachu finansowym. Oliver Stone przybliża widzom mechanizmy ekonomiczne, które do tego doprowadziły. I pyta: czy bijąc się o kasę, da się ocalić duszę? Tym razem cyniczny król Wall Street Gordon Gekko wychodzi z więzienia po odsiedzeniu ośmioletniego wyroku za oszustwa finansowe. Nikt na niego nie czeka. Wydaje się, że pozbawiony majątku nie ma perspektyw na przyszłość ani szans na powrót do świata finansjery. Ale... No właśnie. Czy może przegrać ktoś, kto dla zysku gotów jest na wszystko? Motto Gordona Gekko „chciwość jest dobra" zrobiło karierę w świecie finansów i w mediach, które często przypominają kultowego bohatera przy okazji ujawniania nieetycznych praktyk bankierów. „Zagrałem wiele ról, ale to o Gordona Gekko ludzie pytają mnie najczęściej", przyznaje Michael Douglas. Rekin finansjery, który nigdy nie zrezygnował ze swoich ambicji i jednak powrócił na szczyt, wciąż intryguje. Warto obejrzeć ten film, by poznać go bliżej.
Steve Jobs: człowiek maszyna (2015 r.)
„Myśl inaczej. Tacy ludzie, często uważani za szaleńców, są geniuszami, bo to oni zmieniają świat", powtarzał Steve Jobs, CEO firmy Apple. Był postacią pełną sprzeczności, co pokazuje najnowszy dokument Alexa Gibneya (przez niektórych uważany za bezpardonowy atak na Jobsa), złożony z autentycznych nagrań dźwiękowych i wideo. Film podzielony jest na trzy części, w których Jobs przygotowuje się do przedstawienia światu swoich nowych pomysłów: Macintosha (1984 r.), komputera NeXT (1988 r.) oraz iMaca (1998 r.). Kim był człowiek, który zmienił życie milionów ludzi i przekonał ich, że komputery są częścią ich samych? Technologicznym geniuszem czy może tylko błyskotliwym marketingowcem? Ortodoksyjny wegetarianin, niedoszły buddyjski mnich, owładnięty obsesją pracy perfekcjonista. Jobs, co pokazuje film Gibneya, uciekał się do dalekich od etyki metod uprawiania interesów. Ale osiągnął to, na czym zależało mu najbardziej: świat wie, czym jest Apple. To film nie tylko o Jobsie, ale też o wykraczaniu poza schematy.
Wilk z Wall Street (2013 r.)
Zapomnijcie o Gordonie Gekko. Wilk z Wall Street – broker Jordan Belfort – nie powiedziałby, że chciwość jest dobra. Powiedziałby: jest najlepsza. Film Martina Scorsese to prawdziwa historia jednego z bardziej kontrowersyjnych bohaterów Wall Street. Belford, pracując w podrzędnej firmie handlującej akcjami śmieciowych spółek, szybko odkrył, że przy odrobinie kreatywności (a mówiąc wprost – oszukując klientów) może zarobić miliony. Rzeczywiście, odniósł sukces – zamienił kawalerkę na penthouse, żonę fryzjerkę na żonę modelkę, miejski autobus na ferrari. Fortuna sprawiła, że poczuł się bezkarny. Korupcja, malwersacje. Jak to się skończyło? Tak jak musiało – został skazany na cztery lata więzienia i 110 mln grzywny. Uwięziony też nie tracił czasu, napisał bestsellerową autobiografię (namówił go do tego towarzysz z celi, kochający marihuanę aktor i muzyk Tommy Chong). „Ubóstwo nie uszlachetnia. Byłem biedakiem i bogaczem i zawsze wybiorę bogactwo", wyznaje Belford. I radzi: „Makler musi mieć dobry garnitur. Nie mając pewności siebie, nie wygrasz". Warto obejrzeć – ku przestrodze.