- Z racjonalnego punktu widzenia w interesie wszystkich jest, aby utrzymać udział silników Diesla w rynku. Od września 2015 roku, czyli od targów we Frankfurcie, nasz stosunek do nich nie uległ zmianie. (...) Oczywiście to nie tylko kwestia racjonalności. Widzieliśmy ponawiające się ataki (na te jednostki napędowe – PAP), które nie miały nic wspólnego z rozsądkiem. Powtórzę jednak, że wierzymy, iż w interesie wszystkich jest pozostawienie silników Diesla i czerpanie z korzyści jakie przynoszą – mówił Zetsche podczas zamkniętego spotkania prasowego w trakcie międzynarodowych targów motoryzacyjnych w Genewie.
Odnosząc się do wchodzenia na rynek koncernów z Chin i Doliny Krzemowej, prezes Daimlera przyznał, że duży wkład w popularyzację samochodów elektrycznych wniosła Tesla. Jednak zdaniem Zetsche ta firma, w przeciwieństwie do innych firm technologicznych, przyjęła dość konserwatywne podejście do motoryzacji i produkcji samochodów.
„Wiele też słyszeliśmy o przyszłych samochodach Apple'a i Google'a. Jednak na razie widać, że bardziej koncentrują się one na stworzeniu aplikacji +czarnych skrzynek+, które będą wykorzystywane podczas autonomicznej jazdy, oraz platform i ekosystemów do obsługi pojazdów. Przez co mniej pracy wkładają w opracowanie samego samochodu" – ocenił Zetsche.
Pozostając w tematyce nowoczesnych technologii prezes Daimlera zwrócił uwagę, że „z obecnej perspektywy można dostrzec, że silniki elektryczne są napędami, z których będziemy korzystać, niezależnie czy będą one czerpać energię z baterii, czy wodorowych ogniw paliwowych". Dodał jednak, że na razie korzystanie z akumulatorów wydaje się „z wielu powodów" bardziej racjonalnym podejściem. Podkreślił, że w ostatnim czasie zdecydowanie wzrósł zasięg samochodów jeżdżących na bateriach, a także zmalał czas ich ładowania. Ogniwa paliwowe wymagają natomiast zwiększenia sieci infrastruktury tankowania wodorem. Choć zapewnił, że koncern pracuje nad tą technologią i będzie prezentował samochody wodorowe.
Zwrócił też uwagę, że w związku z rosnąc populacją miast i coraz bardziej zakorkowanymi ulicami będzie rosła popularność usług współdzielenia aut, czyli carsharingu. Dotyczy to szczególnie centr wielkich miast, na co Daimler jest przygotowany – zapewnił.