Pracownicze plany kapitałowe ruszyły 1 lipca. Mają zachęcić Polaków do dodatkowego oszczędzania na cele emerytalne. Jako pierwsze obowiązek udostępnienia PPK swoim pracownikom objął duże firmy, zatrudniające co najmniej 250 osób zatrudnionych. Pozostałe przedsiębiorstwa będą włączane do programu stopniowo, co pół roku. Pracownicy będą odkładać w PPK co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskim zarobkami zamiast 2 proc. będą mogły odkładać mniej, minimalnie 0,5 proc. pensji. Swoją część dorzuci też państwo. Poprzez Fundusz Pracy, po spełnieniu określonych warunków, dopłaci oszczędzającemu 250 zł wpłaty powitalnej oraz dodatkowo 240 zł dopłaty rocznej.
Automatyczny zapis
Do PPK zostaną zapisani wszyscy pracownicy. Z automatu. – Pracownicze Plany Kapitałowe są absolutnie dobrowolnym, prywatnym systemem – przekonywał jednak w rozmowie z nami Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za wdrożenie tego programu.
- Dzięki automatycznemu zapisowi do pracowniczych planów kapitałowych, który doskonale sprawdził się w wielu krajach, upowszechnią się one również w Polsce. Taką mamy nadzieję - dodał.
Twórcy pracowniczych planów kapitałowych korzystali z rekomendacji noblisty Richarda Thalera, ekonomisty, który przekonywał, że budując takie programy oszczędnościowe, emerytalne, warto dać silniejszy bodziec do tego, by ludzie podejmowali decyzję pozytywną.
- Wielka Brytania wdrożyła w ostatnich latach, z dobrym skutkiem, bardzo podobny program i oparła go właśnie na automatycznym zapisie. W programie uczestniczy w tej chwili 80 proc. pracujących Brytyjczyków. Korzystamy więc z czegoś co już się sprawdziło – mówił Paweł Borys.