Pietraszkiewicz zaznacza, że możliwości i gotowość banków do wdrożenia niektórych ułatwień będzie uzależniona od zgody regulatorów. – Niektóre branże już mają i mogą mieć jeszcze większe kłopoty. Banki będą podchodzić do ewentualnych problemów ich klientów ze zrozumieniem, ale działania te będą musiały mieć przyzwolenie władz i regulatorów, niewykluczona będzie też potrzeba wsparcia płynnością z NBP. Elastyczność i gotowość banków będzie zależała m.in. od zasad tworzenia rezerw na kredyty nieregularne i kwestii podatkowych, jak koszty uzyskania przychodu. Temu sprzyjać powinny zmiany w takich zakresach jak bufory kapitałowe czy wagi ryzyka, wpłaty na BFG i podatek bankowy. Potrzebne będzie też przemyślane wdrażanie wymogów MREL – zaznacza Pietraszkiewicz.
Jeszcze za wcześnie?
Ankietowane przez nas banki są sceptyczne wobec tego pomysłu. Zaznaczają, że na razie nie widzą problemów ze spłatą kredytów. – We Włoszech jest problem nawet z wykonaniem przelewu, bo poczty czy oddziały są pozamykane. Do utraty dochodów przez pracowników w Polsce jest jeszcze daleko, poza tym mieliby wsparcie z ZUS – ocenia bankowiec, prosząc o anonimowość.
W środę notowania banków spadły o prawie 6 proc., od początku roku już o ponad 26 proc. i indeks WIG-banki jest najniżej od września 2009 r., gdy giełdy wydobywały się z dołków. – Inwestorzy boją się pomysłu czasowego wstrzymania spłaty rat, bo pomoc dla kredytobiorców oznaczałaby koszty dla banków. Skuteczność odroczenia rat byłaby w tym momencie niewielka. Takie działania podejmuje się, zakładając, że dużo firm będzie zwalniać pracowników i będą mieli problemy ze spłatami. Jesteśmy daleko od takiej sytuacji, mało która firma mówi o cięciu zatrudnienia, ewentualnie najpierw będą obniżać wynagrodzenia. Wakacje kredytowe byłyby uzasadnione w scenariuszu recesji czy głębokiego spowolnienia, które jest długotrwałe – mówi jeden z bankowców chcących zachować anonimowość. Jego zdaniem, gdyby doszło do wdrożenia takiego pomysłu, banki powinny zyskać odpowiednie ulgi kapitałowe (zmniejszenie wymogów w tym zakresie) lub fiskalne (uznanie wydatków na BFG za koszt uzyskania przychodu czy przekierowanie na BFG część podatku bankowego).
Krytycznie o możliwości zawieszenia spłat kredytów wypowiada się Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. – Takie pomysły są niebezpieczne, bo łatwo można przejść z odroczenia odsetek czy raty kapitałowej do umorzenia raty. Dla przeciętnego kredytobiorcy różnica jest subtelna w odbiorze. Nie należy siać paniki, co innego mycie rąk i zachęcanie do unikania kontaktów, a co innego wmawianie społeczeństwu, że mamy ogromny kryzys i należy działać niestandardowo – uważa Materna.
W jego ocenie takie pomysły nie mają sensu. – Na razie kredyty detaliczne są spłacane regularnie. Jeśli rząd już chce pomóc, niech uruchomi – a po to chyba kupował banki, żeby w sytuacji kryzysowej z tego korzystać – specjalne ułatwienia dla firm w tych bankach. Może to być dostęp do kredytów finansowanych w części z budżetu czy ułatwienie procedur kredytowych, gdyby w innych bankach były kłopoty z dostępem do płynności – mówi Materna, przypominając, że taka była narracja rządzących przy przejęciu Aliora i Pekao.