Wprawdzie frankowicze w ostatnich miesiącach wygrywają nawet 90 proc. spraw, ale wciąż wiele jest niewiadomych. Szczególnie w zakresie rozliczeń z bankiem po unieważnieniu umowy, gdzie rozbieżności wśród sądów wciąż są spore.
Rzecznik finansowy właśnie w tej sprawie skierował do SN wniosek o podjęcie uchwały mającej na celu rozstrzygnięcie rozbieżności w orzecznictwie sądów powszechnych.
Niejasne rozliczenie
Chodzi o to, jak kredytobiorcy i banki mają rozliczyć się po unieważnieniu umowy przez sąd. Podejście w tym zakresie jest różne: sądy orzekają, stosując tzw. teorię dwóch kondykcji albo salda. Ta pierwsza jest generalnie preferowana przez frankowiczów, bo zakłada, że strony mają osobne roszczenia. Bank może żądać zwrotu kwoty kredytu (np. 100 tys. zł), a klient zwrotu wpłaconych rat (np. 80 tys. zł). Zgodnie z teorią salda świadczenia wzajemne od razu rozlicza ta strona, która otrzymała więcej, niż dała, i zwraca nadwyżkę. W naszym przykładzie oznacza to, że klient musi dopłacić bankowi 20 tys. zł. Jeśli raty są wyższe od kwoty kredytu, wtedy bank powinien zwrócić odpowiednią kwotę.
– Rozbieżności prowadzą do sytuacji, w której wydawane są skrajnie odmienne orzeczenia na tle podobnych stanów faktycznych. To istotny problem dla tysięcy posiadaczy takich kredytów. Już w chwili pisania pozwu muszą uwzględniać szereg sprzecznych poglądów prawnych, co zwiększa ich ryzyko i zniechęca do dochodzenia swoich praw. Stąd decyzja o wystąpieniu do SN w celu rozstrzygnięcia wątpliwości i zapewnienia przewidywalności – mówi Mariusz J. Golecki, rzecznik finansowy.