W ubiegłym roku obroty faktoringowe w Polsce wyniosły ponad 47 mld zł (wzrost o 60 proc.), w tym tylko banków prawie 15 mld zł.
Rok 2008 r. był też pierwszym rokiem skupywania faktur w Polsce przez HSBC Bank, który jest w ścisłej czołówce największych faktorów na świecie. Jego obroty za sześć miesięcy działalności wyniosły 90 mln zł. Miały być wyższe – w marcu ub. r. bank zapowiadał, że sięgną 300 mln zł. – W pierwszej połowie roku faktorzy silnie konkurowali ceną. Nie chcieliśmy uczestniczyć w tej wojnie, więc zdecydowaliśmy się rozpocząć działalność w trzecim kwartale – wyjaśnia Sebastian Grabek, dyrektor Departamentu Faktoringu w HSBC Bank Polska. Jeszcze kilka miesięcy temu marże wynosiły ok. 1 proc., dziś jest to bliżej 3 proc.
Na ten rok plany HSBC są dużo ambitniejsze. Chce osiągnąć obroty na poziomie około 600 mln zł. – Na bazie już pozyskanych 20 klientów jesteśmy w stanie wygenerować obroty wynoszące 250 mln zł. Dodatkowo chcemy zdobyć 50 nowych klientów – deklaruje Grabek.
Klienci HSBC to firmy z rocznymi obrotami powyżej2 mln euro oraz korporacje międzynarodowe. – 70 proc. obrotów generują eksporterzy – dodaje dyrektor.
Do 2012 roku HSBC chce mieć aż 10-proc. udział w rynku i 500 aktywnych klientów. Dałoby to obrót roczny na poziomie 1 mld euro. – Szanse na to wzrosną, jeśli spadnie dynamika wzrostu całego rynku – mówi Sebastian Grabek. I dodaje, że dzisiejszy szybki wzrost trudno będzie utrzymać. Dlaczego? Branża stalowa, jeden z głównych klientów faktorów, nie będzie się już tak szybko rozwijała, bo spadają ceny stali. Poza tym ograniczony został dostęp do finansowania, a ubezpieczyciele przycięli własne limity, co ogranicza rozwój faktoringu bez regresu, gdy ryzyko niewypłacalności odbiorców przejmuje faktor.