Jacek Bartkiewicz uspokaja, że do tematu fuzji bank na pewno powróci w przyszłym roku.
Kryzys spowodował, że BGŻ mocno ogranicza koszty. W I półroczu zarząd ciął koszty nieosobowe, teraz przyszedł czas na osobowe. — Zgodnie z zawartym ze związkami zawodowymi porozumieniem do marca 2010 r. zwolnimy maksymalnie 450 pracowników — wyjaśnia Bartkiewicz.
— Podejmowane wcześniej inicjatywy, zmierzające do optymalizacji kosztów działania banku, okazały się niewystarczające do zrekompensowania spadku dochodów. Konieczność dostosowania zatrudnienia do skali prowadzonej działalności i rzeczywistej sprzedaży oraz niezbędne zmiany organizacji pracy mające na celu poprawę efektywności działania – to powody, które wymagały podjęcia tej bardzo trudnej decyzji.
Redukcje zatrudnienia — w banku pracuje 5300 osób — proporcjonalnie dotyczą centrali spółki i sieci sprzedaży. Zwolnienie obniżą koszty BGŻ w przyszłym roku, w tym roku ze względu na tworzone rezerwy na odprawy dla zwalnianych pracowników, negatywnie wpłyną na wynik banku. Po III kwartałach BGŻ zarobił 61,5 mln zł. Ostatni kwartał okazał się lepszy niż całe pierwsze półrocze, w którym zysk banku wyniósł 21,7 mln zł. — Liczymy, że IV kwartał będzie — jeśli nie wydarzy się nic złego w gospodarce — zbliżony do III kwartału — mówi prezes.
Bank kontynuuje plan rozwoju sieci. Przez dwa lata otworzył 70 nowych placówek (w tym roku 35). Na początku 2010 r. powstanie 15 kolejnych. — Jesteśmy ostrożni w naszych działaniach. Nowe oddziały zanim staną się rentowne w początkowym okresie stanowią źródło istotnych kosztów — wyjaśnia szef BGŻ.