– Akcja udzielania kredytów dla rolników praktycznie stanęła w miejscu, wiele banków chce się wręcz z niej wycofać – mówi Arkadiusz Lewicki, dyrektor w Związku Banków Polskich.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przyznała ośmiu bankom (m.in. ING, BGŻ, Pekao SA i bankom spółdzielczym) ponad 37 mln zł na dopłaty do oprocentowania nowo udzielanych kredytów. Według szacunków agencji powinno pozwolić to na udzielenie kredytów inwestycyjnych na sumę 2,74 mld zł. Banki wykorzystały z tego 29 proc. Do końca sierpnia pożyczyły rolnikom i przedsiębiorcom z sektora rolno-spożywczego 792 mln zł na cele inwestycyjne.
– Banki przestały nas traktować jako wiarygodnego partnera. To zapewne przez zapowiadane zmiany w ustawie o nieruchomościach rolnych Skarbu Państwa i niepewną przyszłość dzierżawców. Projekt noweli zakłada rozwiązanie umów z dzierżawcami Agencji Nieruchomości Rolnych – podejrzewa Leszek Dereziński, prezes Federacji Związku Pracodawców, Dzierżawców i Właścicieli Rolnych.
Ale ZBP wskazuje na inną przyczynę ograniczenia akcji kredytowej, która nie ma nic wspólnego z sytuacją rolników. Już w maju związek informował ministrów rolnictwa i finansów o potrzebie zmiany podstaw pomocy krajowej dla rolnictwa. – Warunki udzielania takich kredytów są obecnie oderwane od rzeczywistości ekonomicznej. Ich rentowność jest mniejsza niż innych projektów, banki wolą i muszą jako przedsiębiorcy angażować środki w bardziej opłacalne instrumenty – tłumaczy dyrektor Lewicki.
Rentowność preferencyjnych kredytów dla rolników wynosi ok. 5,6 proc., bo oprocentowanie jest ustalane według stopy redyskonta weksli. Tymczasem cena depozytu, z którego banki np. spółdzielcze finansują akcję kredytową, wynosi ok. 6 proc., co oznacza, że banki dokładają do interesu.