Dziewięć banków komercyjnych i tyle samo spółdzielczych jest pod specjalnym nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. KNF nie chce jednak ujawnić, o jakie banki chodzi. Wśród nich nie ma żadnego z dziesięciu największych polskich banków. W środę o wprowadzeniu planu poprawy efektywności poinformował BPH.
– Nie można wykluczyć, że będziemy mieli jeszcze pojedyncze przypadki banków, które będą takie programy realizować. Decydujące są dwa czynniki – rozwój gospodarczy oraz jakość zarządzania ryzykiem w bankach – mówi „Rz” Stanisław Kluza, przewodniczący KNF.
Liczba banków, które są zagrożone programem naprawczym, nie przekracza pięciu.
Nadzór może zażądać wprowadzenia programu naprawczego, jeśli bank ma stratę, jest groźba jej wystąpienia albo istnieje niebezpieczeństwo niewypłacalności spółki. – Celem programów naprawczych jest zwiększenie efektywności banku dzięki dopasowaniu działalności do jego możliwości kapitałowych. Zwykle wiąże się to także ze wzmocnieniem kapitałowym, ale też poprawą standardów zarządzania ryzykiem – wyjaśnia Stanisław Kluza.
Priorytetem KNF jest zwiększenie funduszy banków, a co za tym idzie, ich bezpieczeństwa. Zagraniczne grupy finansowe nie spieszą się z dokapitalizowaniem swoich polskich spółek, bo same mają problem z pozyskaniem funduszy. Przekonać mają ich właśnie programy naprawcze i informowanie o nich opinii publicznej.