Nacjonalizacje w europejskim sektorze bankowym nie będą raczej konieczne. Byłoby inaczej, gdyby do połowy 2012 r. najwięksi kredytodawcy nie zdołali podnieść współczynników wypłacalności do poziomu wymaganego przez Europejski Urząd ds. Bankowości (EBA).
Ale w piątek, gdy mijał termin składania przez banki planów, jak zamierzają to zrobić, wiele wskazywało na to, że uda się je zrealizować. Choć pojawiały się też sceptyczne głosy.
Łowy na kapitał
EBA nakazał 70 największym unijnym bankom, aby tymczasowo zwiększyły kapitały podstawowe do 9 proc. ważonych ryzykiem aktywów. W grudniu nadzór podał, że do spełnienia tego celu 31 z nich brakuje łącznie 115 mld euro.
Wiele banków, które EBA uznał za niedokapitalizowane, już w grudniu przedstawiło plany uzupełnienia kapitału. W niektórych przypadkach udało się je nawet zrealizować. Przykładem może być Santander, właściciel BZ WBK.
W grudniu EBA ocenił, że hiszpańskiemu kredytodawcy brakuje aż 15,3 mld euro, najwięcej spośród unijnych banków. Ale już 9 stycznia bank poinformował, że osiągnął współczynnik adekwatności kapitałowej na wymaganym przez nadzór poziomie. To głównie efekt zamiany na akcje zwykłe obligacji oraz akcji uprzywilejowanych, a także sprzedaży udziałów w brazylijskiej spółce córce.