Ta „dramatyczna" poprawa dotyczy - jego zdaniem - tak głównych krajów strefy euro, jak i peryferii eurolandu. Nie zmienia to faktu — przyznał, że gospodarka strefy euro przez najbliższe lata pozostanie pod silną presją.
Jego zdaniem nie ma też już tak dużego zagrożenia deflacją, jak to było jeszcze niedawno, zaś inflacja szybko powróci do normalnego poziomu. — To co, zaobserwowaliśmy w ciągu ostatnich 3-4 miesięcy, to wyraźna poprawa sytuacji na rynkach finansowych i mamy dowody, że nasza polityka pieniężne znalazła ostatecznie przełożenie na realną gospodarkę - mówił Draghi. — Teraz jeszcze mamy niską inflację, ale stopniowo powróci ona od wyznaczonego poziomu i ponownie wyniesie nieco poniżej 2 proc. — dodał. Zwrócił również uwagę, że jest ona tylko nieznacznie niższa. niż np w USA. Przyznał, że tak niski wzrost cen, to przede wszystkim efekt sytuacji w Hiszpanii, Portugalii, Grecji i Irlandii.
Na razie stopa inflacji w strefie euro wynosi 0,8 proc. I istnieją poważne obawy, że może ona spaść jeszcze bardziej.
Zdaniem dyrektor generalnej MFW, Christine Lagarde stopa inflacji pozostaje bardzo daleko od wyznaczonego cen 2 proc. — Nie wolno nam ignorować potężnego potencjalnego ryzyka, jakim jest właśnie deflacja — mówiła pani Lagarde. — I, mimo ewidentnych oznak ożywienia, nadal jesteśmy świadkami starego ryzyka i nowych pojawiających się zagrożeń — podkreślała w swoim wystąpieniu w Davos. To „stare ryzyko", to możliwość załamania reformy sektora bankowego i przwrócenia gospodarki na stare tory. „Nowe", to zbyt szybkie wycofywanie się ze stymulowania gospodarki w krajach bogatych, co grozi załamaniem na rynkach wschodzących.
Zapewnienia Draghiego nie zmieniają także poglądów biznesu. Zdaniem analityków Barclays Plc i Commerzbank AG Europejski Bank Centralny zostanie zmuszony, by po raz kolejny ciąć podstawową stopę procentową, ponieważ niestabilny kurs euro grozi destabilizacją odbudowy wzrostu.