Państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) wraz z PKO BP i innymi instytucjami mają stworzyć specjalny fundusz. – Chodzi o zgromadzenie pewnej ilości pieniędzy będących w dyspozycji polskiego sektora finansowego. Głównie BGK i PKO BP, który ma już doświadczenie w prowadzeniu tego rodzaju funduszy i, co więcej, prowadzi działalność na Ukrainie poprzez swój Kredobank – powiedział w radiu RMF Olgierd Dziekoński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta. Dodał, że chodzi o zarezerwowanie kwoty 100 mln dol., czyli ok. 300 mln zł.
Banki, które mają brać udział w projekcie, nie podają szczegółów. – Zostaliśmy zaproszeni do rozmów na temat utworzenia funduszu, który miałby wspierać firmy ukraińskie na wzór inicjatywy, której beneficjentem był nasz kraj ponad dwie dekady temu. Pomysł jest na wstępnym etapie i wymaga szczegółowego dopracowania – mówi Elżbieta Andres z biura prasowego PKO BP.
Anna Czyż z BGK informuje, że odbyło się pierwsze spotkanie grupy inicjatywnej. – To jest bardzo interesujący pomysł, który miałby działać podobnie do Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości – mówi. Podkreśla, że rozmowy są na bardzo wczesnym etapie, jeszcze nie zapadły żadne decyzje, a uruchomienie przedsięwzięcia zależy od wielu czynników.
– Traktuję tę inicjatywę bardziej jako polityczną niż gospodarczą, choć mnie się ten pomysł podoba i państwo może tego typu działalność podejmować – mówi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Jednak projekt jest obarczony dużym ryzykiem i w związku z tym zakładam, że zostanie ono zminimalizowane i np. kredyty udzielane na tamtejszym rynku przez PKO BP będą gwarantowane przez Skarb Państwa.
Bardziej krytycznie do pomysłu odnosi się Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte w Polsce. – Prawo na Ukrainie jest bardzo „zabagnione" i nie da się go szybko poprawić. Dlatego tego typu inwestycje obarczone są ogromnym ryzykiem i narażają pieniądze podatników, bo BGK jest bankiem państwowym, a w PKO BP Skarb Państwa ma pakiet kontrolny. Lepszym rozwiązaniem jest wypracowanie mechanizmów dopuszczających ukraińskie firmy na naszą giełdę, na podstawie polskiego prawa – argumentuje Rafał Antczak.