Tacy wielcy gracze europejskiego sektora bankowego jak włoski UniCredit, brytyjski Barclays, czy szwajcarski Credit Suisse są w grupie tych instytucji finansowych, które do wydzielonych jednostek już przerzuciły niektóre biznesy, złe kredyty, czy nieudane inwestycje. Zostaną one sprzedane lub zlikwidowane. Wartość takich aktywów od końca 2013 roku skoczyła o 65 proc. do 1,72 biliona dolarów.
- Lista zbliżających się transakcji obejmujących różne klasy aktywów i rynki w tym okresie jest najdłuższa w historii - twierdzi Jody Gundersen, dyrektor zarządzający w firmie CarVal Investors. Podkreśla, że działania banków są rezultatem presji regulatorów na sprzedaż, a także udziałowców zainteresowanych wzrostem zysków.
Surowsze wymogi kapitałowe sprawiły, że niegdyś lukratywne biznesy jak handel obligacjami stały się mniej opłacalne, a jednocześnie ściślejszy nadzór zmusił banki do uznania, że niektóre kredyty nie zostaną przez nie odzyskane.
- Mocniejsze banki będą korzystne dla europejskiego rynku kredytowego - wskazuje Paul Tucker, były wicegubernator Banku Anglii. Jak podkreśla, „słabe banki nie udzielają pożyczek". Inwestorzy od lat zabiegają o możliwość kupna pewnych aktywów, ale dotąd banki nie wyrażały na to zgody. Teraz fundusze private-equity i inni inwestorzy są gotowi zapłacić więcej aby kupić na przetargach pożyczki dla sektora nieruchomości komercyjnych - wskazuje Federico Montero, partner w nowojorskiej firmie brokerskiej Cushman&Wakefield.
- Dwa lata temu każdy mówił o 20-proc. zwrocie z inwestycji - zauważa Mntero, ale teraz aby wygrać trzeba ograniczyć apetyt z powodu rosnącej konkurencji.