Już 15 czerwca ma zapaść bardzo ważny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie wzajemnych rozliczeń frankowiczów i banków po unieważnieniu umowy kredytowej. Jeśli Trybunał uzna, że bankom nie należy się żadne wynagrodzenie, nawet zwykłe odsetki płacone przez kredytodawców, poniosą one ogromne straty, szacowane nawet na 100 mld zł, a po uwzględnieniu dotychczas zawiązanych rezerw – na ok. 60–70 mld zł.
Nadzieje bankowców
Kluczowa w tym kontekście jest kwestia, czy te ogromne kwoty banki powinny uznać za koszt jednorazowy, nierozłożony w czasie? Byłoby to ciężarem ponad siły dla części z nich, grożącym nawet koniecznością dokapitalizowania. Na takie konsekwencje wskazywał kilka miesięcy temu przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski w stanowisku przygotowanym na rozprawę przed TSUE.
Co powie audytor
Wygląda jednak na to, że obecnie to ryzyko jest znacząco mniejsze. Podczas Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie bankowcy niemal jednym głosem przekonywali, że konsekwencje decyzji TSUE nie będą kosztami jednorazowymi. Uważa tak na przykład Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska, który przypomniał, że polski sektor bankowy utworzył już dotychczas rezerwę ponad 40 mld zł na ryzyko prawne hipotecznych kredytów walutowych.
Czytaj więcej
Wizja darmowego kredytu zawarta w opinii rzecznika TSUE skusiła wielu frankowiczów do sądowej batalii z bankami. Ale wciąż są chętni na polubowne rozstrzygnięcie sporu.