Bank Millennium podał, że nowe rezerwy zawiązane w III kwartale sięgną prawie 530 mln zł. Pomimo „dobrych wyników operacyjnych" bank spodziewa się więc straty netto w III kwartale. To już czwarty z rzędu kwartał, w którym jest pod kreską z powodu rezerw frankowych.
Łącznie na koniec września bank ma ponad 2,5 mld zł rezerw tego typu, co stanowi około 18,5 proc. jego portfela brutto hipotek frankowych.
Także mBank w poniedziałek podał, że zwiększył rezerwę o blisko 440 mln zł i łącznie ma jej 2,2 mld zł, co stanowi 17,5 proc. jego portfela. Mimo to bank deklaruje, że osiągnął zysk w III kwartale. Z kolei BNP Paribas dołożył w tym okresie ponad 200 mln zł rezerw na ryzyko prawne tych kredytów (mimo to powinien zanotować zysk), co oznacza, że na koniec września łącznie miał rezerw ok. 680 mln zł. Na koniec września wskaźnik pokrycia rezerwami frankowego portfela sięgnął około 15 proc.
O dodatkowych rezerwach na franki nie poinformowały jeszcze inne banki mające duże portfele tego typu, m.in. Getin Noble czy Santander. Zwykle największe frankowe rezerwy kredytodawcy zawiązują na koniec I i II półrocza (to badane przez audytorów raporty). – Spodziewam się, że banki frankowe będą zawiązywać kolejne rezerwy na hipoteki tego typu. Będzie to efekt dalszego wzrostu liczby spraw wnoszonych przez klientów i porażek banków w sądach. Chyba że, na co się na razie nie zapowiada, Sąd Najwyższy wyda uchwałę, która w dodatku byłaby korzystna dla banków. Rezerwy będą jeszcze rosły, bo obecne wskaźniki pokrycia są zbyt niskie. Zakładam, że rezerwy powinny dobić do około 30 proc. wartości frankowych kredytów brutto. To poziom, który pokrywa potencjalne koszty ugód z klientami – mówi Łukasz Jańczak, analityk Erste. Dodaje, że mogą pojawić się rezerwy obciążające wyniki III kwartału w takich bankach jak np. Santander, lecz trudno przewidzieć, jaka będzie ich wysokość, bo banki mają różne modele i założenia.