– Wartość nominalna transakcji, które zostały w tym roku sfinalizowane lub są blisko zakończenia, oraz tych, które dopiero się rozpoczęły, to około 2 mld zł – mówi Arkadiusz Krasowski z Ernst & Young. Jego zdaniem jest możliwe, że w tym roku banki sprzedadzą więcej starych kredytów niż w rekordowym 2006 roku. Wówczas pozbyły się niespłacanych od lat pożyczek, których wartość nominalna przekraczała 4 mld zł.
– Kryzys na międzynarodowych rynkach finansowych nie zmniejszył zainteresowania zagranicznych inwestorów polskimi wierzytelnościami. W naszym kraju inwestują oni stosunkowo małe kwoty – tłumaczy Tomasz Bieske, partner w Ernst & Young.
Na koniec kwietnia 2008 r. banki miały w swoich portfelach kredyty, które nie są regularnie spłacane, warte ponad 23 mld zł. Najwięcej, bo aż 16,3 mld zł, przypada na pożyczki, które banki uznają za stracone (nie są spłacane od co najmniej 12 miesięcy). To ich najchętniej się pozbywają.
Dlatego też osoby, które przed laty wzięły kredyt i nie spłaciły go, mogą oczekiwać wezwania. Instytucje, które skupują stare długi, wynajmują firmy windykacyjne, a te wykorzystują wszelkie sposoby, by pieniądze odzyskać.
Udział kredytów zagrożonych w całym portfelu spada od 2003 roku. Na koniec marca tego roku wynosił 4,9 proc. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że mamy pieniądze i regulujemy zobowiązania na czas, ale także dlatego, że szybko rośnie cały portfel kredytowy.