RZ: Czym będzie się różnił BRE Mariusza Grendowicza od BRE Sławomira Lachowskiego?
Mariusz Grendowicz: Kiedy Sławomir Lachowski obejmował stery BRE, była to zupełnie inna instytucja, która dopiero startowała z innowacyjną koncepcją modelu biznesowego. Mówię o mBanku i MultiBanku. Pewne przymioty, które były kluczowe na tamtym etapie rozwoju BRE, takie jak kultura permanentnej burzy mózgów, twórczego chaosu z powodzeniem przyjęły się później w całej organizacji. Dziś BRE ma ponad 2,5 mln klientów. Jako zarząd jesteśmy zobowiązani, żeby utrzymać tak samo dynamiczne tempo. Jednak realia rynkowe w ciągu ostatnich 12 miesięcy się zmieniły. Musimy ustalić, co na tym etapie rozwoju i w takiej sytuacji jest dla nas najważniejsze. Niekoniecznie musi to być spontaniczny rozwój. Myślę, że teraz najważniejsze jest dla nas skupienie się na odniesieniu sukcesu tam, gdzie jesteśmy już obecni. Dlatego mniejszy nacisk położymy na podbijanie nowych krajów i prześciganie się w pozyskiwaniu nowych klientów. Zależy nam na zrównoważonym wzroście i równomiernym rozłożeniu akcentów pomiędzy źródłami dochodu.
Czy to oznacza, że BRE będzie inwestować mniej niż dotychczas?
Nie. Ale jeżeli miałbym do wyboru połowiczną obecność mBanku na pięciu rynkach czy osiągnięcie sukcesu na dwóch, zdecydowanie wybrałbym to drugie rozwiązanie. Jako prezes jestem za to odpowiedzialny także wobec akcjonariuszy. Szczegóły dotyczące inwestycji na rynkach, na których BRE jest już obecny, przedstawimy jesienią.
Czy decyzja dotycząca wstrzymania dalszej ekspansji już zapadła?