W wywiadzie wiceprezesa NBP Piotra Wiesiołka („Rzeczpospolita”, 16.06.2008) znalazło się stwierdzenie, że Narodowy Bank Polski w wyniku umocnienia złotego, które spowodowało spadek wartości aktywów rezerwowych, poniósł stratę, którą trzeba jakoś zrekompensować. Pojawiają się nawet pomysły „dokapitalizowania banku centralnego ze środków publicznych”, na co pan prezes stwierdził, że „nie sądzi, żeby to był dobry pomysł”.
To nie tyle zostało źle powiedziane, ile wskazuje, że istnieją poważne problemy ze zrozumieniem podstawowych kategorii ekonomicznych. Strata i zysk są, jak mówią ekonomiści, kategoriami strumieniowymi wynikającymi z procesu gospodarowania, czyli osiągania przychodów i realizacji wydatków. Jeśli przychody są wyższe od wydatków, osiągany jest zysk, gdy są mniejsze, jest strata. Efekty te są opisane w dokumencie finansowym nazywanym rachunkiem strat i zysków. Zysk nierozdzielony w danym roku powiększa majątek i jest dopisywany do zasobów w bilansie – w aktywach jako gotówka i w pasywach jako przyrost kapitału własnego.
Natomiast bilans jest zasadniczo inną kategorią: opisuje nie strumienie, lecz zasoby, wielkości majątkowe – w aktywach jako to, co stanowi bogactwo podmiotu i jest dla niego źródłem zysków, a w pasywach źródła finansowania tego majątku, które mogą być własne (kapitał własny) lub obce – a wtedy stanowią zobowiązanie wobec innych, tworzą zadłużenie; dlatego też strona pasywna jest w terminologii angielskiej lepiej nazywana niż u nas: liabilities – zobowiązania.
Wielkości majątkowe podlegają zmianom o innym charakterze niż te, które opisuje rachunek zysków i strat; czymś zasadniczo innym jest zmiana wartości odzwierciedlonych w bilansie – ich przyczyna może być różna i różne są skutki, zależnie od tego, jakiej części bilansu zmiany dotyczą. Powiedzmy, że ktoś kupił działkę za 1 mln zł, stała się ona składnikiem jego majątku odzwierciedlonego w aktywach, jakie posiada. Przypuśćmy, że w wyniku zmian na rynku nieruchomości jej wartość spadła do 500 tys. zł. Zmniejszą się jego aktywa, ale jako że w bilansie aktywa i pasywa muszą być równe, zostanie to w pasywach odzwierciedlone jako spadek kapitału własnego o 500 tys. zł. Ale czy to jest strata? Nie, bo strata jest kategorią strumieniową. To jest po prostu zmniejszenie rynkowej wartości majątku. On zbiedniał, ale to nie jest strata w poprzednio określonym sensie tego słowa. To stanie się stratą dopiero wtedy, gdy on sprzeda tę działkę za 500 tys. zł – będzie to strata dlatego, że taniej sprzedał, niż kupił. Dopóki jednak taka transakcja nie została wykonana, nazywanie tego spadku wartości stratą jest błędem, bo przecież w następnym miesiącu ceny mogą wzrosnąć na przykład czterokrotnie i działka będzie warta 2 mln zł. – on będzie bogatszy, ale mówiąc poprawnie, nie możemy tego nazwać zyskiem, dopóki nie dokona aktu sprzedaży.
W przypadku podmiotów gospodarczych takie zmiany mogą rodzić poważne konsekwencje. Przypuśćmy, że bank komercyjny ulokował swoje aktywa w kredyty, akcje czy jakieś walory zagraniczne. Źródłem środków banku umożliwiającym udzielanie kredytów i dokonywanie innych inwestycji są depozyty klientów – stanowią one jego zobowiązanie, są zatem odzwierciedlone w pasywach jego bilansu. Jeśli rynkowa wartość dokonanych inwestycji finansowych spadnie, to musi nastąpić zmniejszenie pasywów – zapisuje się to jako zmniejszenie kapitału własnego, jest to nazywane (nie całkiem poprawnie) stratą na kapitale, ale tu sens słowa „strata” jest inny niż w rachunku zysków i strat. Gdy ten spadek wartości aktywów będzie zbyt wysoki, konsekwencją będzie spadek wpływów z odsetek od kredytów i przychodów z dywidend, a zatem pojawią się także straty na rachunku strat i zysków – tu dopiero użycie słowa „strata” będzie właściwe – i ostatecznie może nastąpić bankructwo banku.