Woda z tankowców, kryzys z Europy

Na redzie portu w Limassol kołysze się grecki tankowiec. Przywiózł słodką wodę. Jej brak to największy problem Cypru. Teraz nadciąga jeszcze większy – światowy kryzys. Najbardziej boją się go... Rosjanie.

Publikacja: 21.11.2008 01:14

Kryzys finansowy powoli dociera nawet do spokojnej Larnaki

Kryzys finansowy powoli dociera nawet do spokojnej Larnaki

Foto: Rzeczpospolita, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Wczoraj wśród rosyjskich VIP-ów na Cyprze gruchnęła wieść hiobowa: Moskwa dogadała się z Nikozją w sprawie ujawnienia rosyjskich właścicieli spółek zarejestrowanych na Cyprze. Służby podatkowe Kremla dawno ostrzyły sobie zęby na cypryjski raj, w którym cichą przystań znalazły tysiące bogatych Rosjan.

Teraz, gdy Moskwa pcha miliardy dolarów w swoje chwiejące się banki i słabnącego rubla, każdy dodatkowy pieniądz się liczy. Spraw o zaległe podatki może więc być dużo, bo Rosjanie to najwięksi zagraniczni inwestorzy w Republice Cypryjskiej. Rocznie lokują na wyspie od 3 do 6 mld dolarów. Zresztą zanim, wraz z krajami naszego regionu, Cypr nie wszedł do Unii, rosyjskich turystów rocznie przyjeżdżało tu ponad 100 tysięcy. Dziś królują tu Brytyjczycy.

[srodtytul]Zainfekowani z Europy[/srodtytul]

– Yia sas (Życzę zdrowia) – Renos Vassiliades, dyrektor największego cypryjskiego hotelu – pięciogwiazdkowego Coral Beach w Pafos, wznosi popularny toast i stuka się kieliszkiem szampana z nowymi gośćmi.

[wyimek]Rosjanie to najwięksi inwestorzy na Cyprze. Corocznie lokują na wyspie od 3 do 6 mld dolarów. Zapowiedź ujawnienia właścicieli kont w cypryjskich bankach wywołała wśród nich panikę[/wyimek]

To oczywiście Brytyjczycy, którzy stanowią ponad połowę z 2,5 miliona turystów odwiedzających rocznie Wyspę Afrodyty. Dawna kolonia brytyjska, na której niepodległość Zjednoczone Królestwo zgodziło się dopiero w 1960 r. w zamian za prawo do dwóch wielkich wojskowych baz, przyciąga turystów ciepłym klimatem, lazurowym morzem, dobrym jedzeniem i otwartością mieszkańców.

Jednak najwięcej od lat wydają na wyspie turyści z Rosji – tylko we wrześniu zostawili tu 1057 euro na osobę. Podobnie Irlandczycy, Amerykanie, Holendrzy. Oszczędni i najliczniejsi Brytyjczycy – 795 euro. Jednak dochody z turystyki spadają. W tym roku od stycznia do października turystyka przyniosła Republice Cypryjskiej 1,47 mld euro. To o ponad 4 procent mniej niż w analogicznym okresie minionego roku.

Największy cypryjski hotel ma 422 pokoje o wysmakowanych wnętrzach; wielki ogród z palmami i morzem kwiatów, kilka basenów, spa (sanitrium per aqua); port jachtowy, kilka restauracji; klub nocny, sklepy, a przede wszystkim piaskową plażę nad lazurowym, ciepłym morzem. Nadmorski piasek jest na górzystym Cyprze rzadkością, więc przy takich plażach stoją tylko najdroższe i najlepsze hotele.

Renos przyznaje, że światowy kryzys już jest na Cyprze wyczuwalny. – Zostaliśmy nim zainfekowani z Europy, bo z niej pochodzi większość naszych gości. Rezerwacje hotelowe na przyszły rok są o ponad pięć procent niższe. Brytyjczycy mają kłopoty z dostaniem biletów na samoloty, bo zbankrutowało tam jedno z towarzystw lotniczych, które latało na Cypr. Do tego ceny biletów poszły w górę, a kompanie nie oferują zniżek – wylicza dyrektor.

Hotel to jeden z większych pracodawców w 40-tysięcznym Pafos. Zatrudnia w sezonie (kwiecień – październik) ponad 600 osób, poza sezonem ok. 450. Są wśród nich: Węgrzy, Bałtowie, Rumuni, Bułgarzy i Polacy.

Nasi rodacy stanowią też 10 procent gości hotelu. Rocznie odpoczywa ich w Coral Beach dwa i pół tysiąca. - Planu B na wypadek kryzysu nie mamy. Staramy się zainteresować Cypryjczyków ofertą weekendowych wypoczynków i rodzinnych uroczystości. Penetrujemy też rynki nowych krajów Unii – dodaje Renos Vassiliades.

[srodtytul]Lekko przerażeni[/srodtytul]

Eva Evagorou pracuje w w stolicy wyspy Nikozji w największym cypryjskim banku – Bank of Cyprus – notowanym na giełdzie w Atenach i na Cyprze. 25 lat temu Eva nazywała się Ewa Wiśniewska i mieszkała na Lubelszczyźnie. Podczas studiów na uniwersytecie w Pradze poznała, a potem poślubiła Stavrosa Evagorou. Cypr stał się jej drugą ojczyzną.

Dziś Stavros, z wykształcenia ekonomista, jest znanym politykiem – od siedmiu lat deputowanym do parlamentu z ramienia lewicowej partii AKEL (Partia Ludzi Pracy Cypru), która rządzi wyspą. Zasiada w komisji finansów i budżetu oraz handlu i przemysłu. Eva Evagorou ma więc wiadomości z pierwszej ręki.

– Przyznam, że na początku, gdy do Europy, a szczególnie do Wielkiej Brytanii i Niemiec, dotarł kryzys, było u nas lekkie przerażenie, bo sami Anglicy to połowa naszych turystów. A turystyka i bankowość to główne branże cypryjskiej gospodarki. Rząd szacuje, że w przyszłym roku liczba turystów może spaść nawet o 20 procent. Dlatego już zdecydował, że zaangażuje się w utrzymanie atrakcyjnych cenowo biletów lotniczych w liniach cypryjskich. Chodzi o to, by nie drożały. Kolejne posunięcie to uatrakcyjnienie wyspy dla turysty cypryjskiego – wylicza Eva Evagorou.

Jeżeli chodzi o miejscowe banki, to według Evy miały „bardzo mały udział w inwestycjach amerykańskich” i nie grozi im scenariusz islandzki, choć podobnie jak wyspę wikingów Cypr zamieszkuje niewielka społeczność, porównywalna z liczbą mieszkańców Łodzi – 788 tysięcy.

– Mieliśmy wprawdzie chwilowe przesunięcia kapitału związane z sytuacją na giełdach rosyjskich, ale to się uspokoiło. Klienci okazali nam zaufanie. Oprocentowanie wkładów poszło w dół, a kredytów wzrosło, ale nieznacznie – dodaje Eva Evagorou.

Za dziewięć miesięcy tego roku Cypr utrzymał nadwyżkę budżetową. Wydatki wyniosły – 5,05 mld euro, a wpływy – 5,53 mld euro.

[srodtytul]Tatiana gra w tenisa[/srodtytul]

W spa pięciogwiazdkowego hotelu Miramare Beach w Limassol Rosjanka Tatiana rozmawia przez komórkę z koleżanką z Moskwy. Zwierza się, że na szczęście jej rosyjscy szefowie nie kupowali amerykańskich papierów, więc przetrwali.

– Pracuję w rosyjskiej kompanii inwestycyjnej działającej na Cyprze. Wcześniej pracowałam w bankach w Moskwie, ale tutaj lepiej zarabiam i ciekawiej spędzam czas. Wynajmuję apartament nad morzem, do hotelu przychodzę do spa i grać w tenisa – wylicza 32-letnia Tatiana. Jest jedną z 50 tysięcy Rosjan, którzy zamieszkali w Limassol i okolicach.

W mieście język rosyjski jest drugim, choć nieformalnym, językiem urzędowym. W sklepach towary mają etykiety po rosyjsku, w bankach i biurach przeważają rosyjskie foldery i informacje w tym języku. – Jednak Rosjan jest teraz u nas dużo mniej – przyznaje 45-letnia Elżbieta Wujak z Tarnowskich Gór, która od trzech lat mieszka i pracuje w Limassol. W Miramare jest kelnerką.

– Ofertę znalazłam w polskiej gazecie. Cypryjska firma poszukiwała pracowników. Przyleciałam na własny koszt i szybko odeszłam z pierwszej pracy, bo w pizzerni mi się nie podobało. Sama znalazłam zatrudnienie w tym hotelu. Na Cyprze o pracę łatwo, choć jest to coraz mniej opłacalne. Hotel zapewnia całodniowe wyżywienie, opłaca ubezpieczenie i składki emerytalne. Ale za wynajmowane ładne studio (30 mkw.) płacę 340 euro miesięcznie, a moje pobory netto to 950 euro. Zostaje mi więc 600 euro, czyli tyle, ile bym zarobiła teraz w Polsce – wylicza i sprawnie sprząta salkę, w której biznesową kolację jedli Niemcy.

Liczący 280 pokoi Miramare to inwestycja rodzinna. Dwaj bracia Cypryjczycy założyli przed laty sieć hoteli Atlantica. Dziś są w niej trzy hotele w Egipcie, siedem na Cyprze i dziesięć w Grecji. Miramare jest najstarszy. Liczy ponad 30 lat, ale ciągłe renowacje wciąż go odmładzają i utrzymują liczbę gwiazdek.

[srodtytul]Rzeki wysychają[/srodtytul]

Andreas Theodosiou, czterdziestokilkuletni dyrektor hotelu, ma filmową urodę i nosi szary garnitur szyty na miarę.

– Nie powiem, że nie myślę o kryzysie. Czasami w gronie przyjaciół dyskutujemy o tym, bo ceny w sklepach się ostatnio rozszalały. Do tego dochodzą coraz większe problemy z wodą pitną. Od kilku lat na Cyprze spada coraz mniej deszczu, lato jest coraz gorętsze, wiele rzek okresowych nie wypełnia się nawet zimą. Mieszkam w Limassol i wodę w kranach mamy trzy dni w tygodniu, przez resztę są ograniczenia. A rząd wybudował wprawdzie dwie stacje odsalania wody morskiej, ale to za mało. W tym roku tankowce z Grecji wożą nam słodką wodę, co podwyższa jej cenę – opowiada.

W Miramare nie ma wielkiego ogrodu do podlewania, tak jak w hotelu Nissi Beach w Ayia Napie na południowo-wschodnim krańcu wyspy. Dyrektor hotelu Christos Louca tłumaczy, że do podlewania wielkich połaci palm, bananowców i ogrodów kwiatowych hotel wykorzystuje oczyszczoną wodę z kanalizacji.

– To był dobry rok dla cypryjskiej turystyki. Także dla nas – dużo firm wykupiło pobyty dla pracowników, dużo mieliśmy biznesowych konferencji. Jednak wszyscy w branży obawiają się przyszłego roku – przyznaje dyrektor i dodaje:

– Większość deweloperów działających na wyspie to firmy brytyjskie. A one mają teraz poważne kłopoty we własnym kraju, więc wstrzymują inwestycje na Cyprze. Do tego wielu Cypryjczyków wzięło kredyty na nowe mieszkania i domy i teraz się boi, czy da radę je spłacić – wylicza Christos Louca.

[srodtytul]Stoik ze Skarinou[/srodtytul]

Garncarz Andreas Fasoulides się nie boi. W wiosce Skarinou między Larnaką a Limassol życie biegnie swoim rytmem. Choć to połowa listopada, temperatura sięga 30 stopni i koty wszelkiej maści schowały się w cień drzewek mandarynkowych uginających się od dojrzałych owoców. W pustych wąskich uliczkach kwitną krzaki purpurowych bugenwili i różowych oleandrów.

Przy jednej z takich uliczek od 20 lat ma swój warsztat Andreas. Można się tutaj nauczyć tradycyjnego garncarstwa i kupić naczynia ze wzorami liczącymi ponad 1000 lat. – Nawet jeżeli turyści do mnie nie przyjadą, to przyjadą nasi, bo i dziś Cypryjczycy stanowią 60 procent moich klientów. A gdyby nikt nie przyszedł, to mam wyjście awaryjne. Na pół etatu pracuję w domu kultury w Limassol. Nie ma się co martwić – śmieje się Andreas.

Niewątpliwie jest on potomkiem słynnego w antycznym świecie rodaka – filozofa Zenona z Kitionu (dziś Larnaka), twórcy stoicyzmu. Tak jak Zenon z Larnaki, tak i Andreas ze Skarinou uważa, że w życiu najbardziej liczy się święty spokój.

Wczoraj wśród rosyjskich VIP-ów na Cyprze gruchnęła wieść hiobowa: Moskwa dogadała się z Nikozją w sprawie ujawnienia rosyjskich właścicieli spółek zarejestrowanych na Cyprze. Służby podatkowe Kremla dawno ostrzyły sobie zęby na cypryjski raj, w którym cichą przystań znalazły tysiące bogatych Rosjan.

Teraz, gdy Moskwa pcha miliardy dolarów w swoje chwiejące się banki i słabnącego rubla, każdy dodatkowy pieniądz się liczy. Spraw o zaległe podatki może więc być dużo, bo Rosjanie to najwięksi zagraniczni inwestorzy w Republice Cypryjskiej. Rocznie lokują na wyspie od 3 do 6 mld dolarów. Zresztą zanim, wraz z krajami naszego regionu, Cypr nie wszedł do Unii, rosyjskich turystów rocznie przyjeżdżało tu ponad 100 tysięcy. Dziś królują tu Brytyjczycy.

Pozostało 92% artykułu
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano
Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Były prezes państwowego banku chińskiego idzie do więzienia