Banki centralne regionu wchodzą do gry

Interwencja słowna pomogła złotemu, forintowi i czeskiej koronie. Niestety na krótko, bo potrzebne są bardziej zdecydowane działania – mówią ekonomiści.

Aktualizacja: 24.02.2009 04:47 Publikacja: 24.02.2009 01:30

Wspólna deklaracja umocniŁa waluty regionu. Efekt był, ale krótkotrwały. Według ekonomistów ewentual

Wspólna deklaracja umocniŁa waluty regionu. Efekt był, ale krótkotrwały. Według ekonomistów ewentualna wspólna interwencja walutowa kilku banków centralnych naszego regionu byłaby trudna do przeprowadzenia.

Foto: Rzeczpospolita

Wczoraj pierwszy głos zabrał Zdenek Tuma, szef czeskiego banku centralnego. – Zmiany kursów walutowych w kilku krajach nie odzwierciedlają sytuacji gospodarczej. Zgodziliśmy się (banki centralne Czech, Polski, Rumunii i Węgier – red.), że będziemy komentować zmiany sytuacji w podobny sposób – powiedział.

Celem wspólnej akcji banków regionu, jak wyjaśnił Tuma, jest odróżnienie się od państw, które rzeczywiście mają poważne kłopoty, takich jak Łotwa.

Prezes NBP Sławomir Skrzypek oświadczył, że NBP może podjąć działania w celu uniknięcia niekorzystnego oddziaływania wahań kursowych na gospodarkę. Dodał, że koordynacja działań pomiędzy bankami centralnymi Europy Środkowo-Wschodniej może sprzyjać ich skuteczności.

Podobnie o walutach regionu wypowiedział się także szef banku centralnego Rumunii Mugur Isarescu. Z kolei Andreas Simor, szef węgierskiego banku centralnego, ujawnił, że konsultacje ws. wspólnej interwencji słownej były prowadzone od tygodnia.

Jej efekty były od razu widoczne – euro potaniało o ponad 10 groszy. – Rynek był zaskoczony i stąd takie umocnienie złotego – mówi Marcin Bilbin, diler walutowy w Banku Pekao.

Siłę złotego wzmocniły też deklaracje pełnomocnika rządu ds. euro Ludwika Koteckiego, który stwierdził, że Polska nadal chce wejść do ERM2 w maju lub czerwcu tego roku. Przyznał jednocześnie, że oficjalne negocjacje w sprawie wejścia do przedsionka strefy euro nie są jeszcze prowadzone – rozpoczną się na przełomie lutego i marca, po rozmowach z NBP, Radą Polityki Pieniężnej i stroną europejską. Jego zdaniem kurs wymiany złotego na euro może zostać ustalony pomiędzy 3,7 a 4,1 złotego.

Po południu na rynku doszło do odreagowania wcześniejszego umocnienia i złoty osłabł o ok. 6 groszy do euro. – Nie można zapominać, że sytuacja jest nadal nerwowa i to się tak szybko nie zmieni – mówi diler Pekao. Niepewność co do przyszłości znajduje odzwierciedlenie także w prognozach dla złotego. Tylko w poniedziałek światło dzienne ujrzały dwie kompletnie różne oceny sytuacji. Bank Nordea szacuje, że na koniec roku euro będzie kosztować 3,75 zł, a Morgan Stanley – 4,80 zł.

Akcja banków może mieć konsekwencje dla środowej decyzji RPP. Być może obniżka stóp procentowych będzie mniejsza niż oczekiwane 0,5 pkt proc. lub jej nie będzie.

Według szefa banku Czech zasadne jest dziś pytanie o podwyżki stóp niż o obniżki. Od cięcia powstrzymał się węgierski bank centralny, choć tam recesja będzie głęboka, a stopy są wysokie (9,5 proc.). – Jeżeli jest jakaś koordynacja na rzecz przeciwdziałania osłabianiu się walut regionu, to musi ona dotyczyć też stóp procentowych – uważa Bartosz Pawłowski, ekonomista londyńskiego TD Securities.

[ramka][srodtytul]Andrzej Bratkowski, były wiceprezes NBP[/srodtytul]

Dosyć trudno jest ocenić znaczenie wczorajszej wspólnej deklaracji prezesów banków centralnych z naszego regionu. Bo fakt, że kursy walutowe nie odzwierciedlają stanu gospodarki i są niedoszacowane, jest rynkowi dobrze znany. Rynek zdaje sobie także sprawę, że na skuteczne przeciwdziałanie trendom wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają za mało środków. Nawet gdyby w obronę jednej waluty zaangażowano rezerwy kilku krajów, co jest zresztą mało prawdopodobne. Wczorajsza akcja może więc mieć wydźwięk polityczny. Może banki centralne naszego regionu będą wspólnie rozmawiać o jakichś formach wsparcia z Europejskim Bankiem Centralnym czy Międzynarodowym Funduszem Walutowym? Dopiero rezultaty takich rozmów, informacje o konkretnych, wspólnie wypracowanych, rozwiązaniach mogą przynieść bardziej długotrwały efekt na rynku niż jednorazowe interwencje werbalne.

Wczoraj pierwszy głos zabrał Zdenek Tuma, szef czeskiego banku centralnego. – Zmiany kursów walutowych w kilku krajach nie odzwierciedlają sytuacji gospodarczej. Zgodziliśmy się (banki centralne Czech, Polski, Rumunii i Węgier – red.), że będziemy komentować zmiany sytuacji w podobny sposób – powiedział.

Celem wspólnej akcji banków regionu, jak wyjaśnił Tuma, jest odróżnienie się od państw, które rzeczywiście mają poważne kłopoty, takich jak Łotwa.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Banki
Sprzedaż Santander Bank Polska da impuls do dużych przetasowań na rynku?
Banki
ING BSK i Citi Handlowy pokazały dobre wyniki
Banki
Kryptowalutowa afera korupcyjna na Litwie. Zamieszany urzędnik banku centralnego
Banki
Zysk Citi Handlowego powyżej oczekiwań rynkowych
Banki
Jak poradził sobie ING BSK w I kwartale? Bank podał wyniki
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem