– Ze zdumieniem usłyszałem komunikat władz PKO BP, że zarząd wnioskuje o przeznaczenie całości zysku na wypłatę dywidendy. W moim przekonaniu to jest bardzo niebezpieczne dla systemu bankowego, bo może skłaniać zagranicznych właścicieli do wyprowadzenia kapitałów z Polski – powiedział we wtorek wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak w Polskim Radiu.
Krytycznie do planów PKO BP odniósł się również Sławomir Skrzypek, prezes NBP. Zwołał nawet w tym celu specjalną konferencję.
Dzień wcześniej PKO BP poinformował, że chce przeznaczyć niemal cały ubiegłoroczny zysk (2,88 mld zł) na dywidendę oraz do końca roku przeprowadzić emisję akcji, z której zamierza pozyskać 5 mld zł. Według informacji „Rz” decyzja zarządu banku, by wbrew wcześniejszemu stanowisku rekomendować przeznaczenie całego zysku na dywidendę, została wymuszona przez ministra finansów Jacka Rostowskiego mimo sprzeciwu nie tylko resortu gospodarki, ale i skarbu (nadzoruje PKO BP). Priorytetem jest bowiem fatalna sytuacja budżetu, do którego z zysku banku trafi wraz z 15-proc. podatkiem od dywidend ponad 1,5 mld zł. Żadna ze stron nie chce komentować kulis sprawy.
Według oceny NBP wypłata dywidendy przez PKO BP obniży współczynnik wypłacalności tego banku z 11,6 do około 9 proc. Tym samym spadnie skłonność banku do udzielania kredytów.
– Najpierw chcielibyśmy przeprowadzić podwyższenie kapitału, a dopiero potem decydować o wypłacie dywidendy dla akcjonariuszy. Jeżeli nowa emisja zakończy się powodzeniem, wtedy będzie można wypłacić dywidendę – mówi „Rz” wiceminister skarbu Joanna Schmid. Według niej ostateczna decyzja o tym, czy dojdzie do wypłaty dywidendy, i tak zależy od walnego zgromadzenia akcjonariuszy. – Czekamy też na opinię rady nadzorczej PKO BP – dodaje Schmid. Tymczasem zarząd banku chce te operacje przeprowadzić w odwrotnej kolejności: najpierw wypłata dywidendy, a dopiero potem emisja.