Korespondencja z Brukseli
Rekordową kwotę ponad 452 mld euro banki komercyjne złożyły na jednodniowych depozytach w EBC. Oprocentowanie na poziomie zaledwie 0,25 proc. nie przynosi żadnych zysków, dlatego takie lokaty wykorzystywane są tylko w wyjątkowych przypadkach, gdy nie ma co zrobić z nadwyżkową gotówką. W czasach kryzysu banki często jednak sięgają do tego typu rozwiązań, gdy nie wiedzą, gdzie umieścić pieniądze bez ryzyka.
– Widać, że banki nie chcą ryzykować pożyczania pieniędzy innym bankom i wolą nawet zaakceptować małą stratę na depozytach w EBC – wskazują dilerzy cytowani przez agencję Reuters. Banki nie wiedzą, ile ich potencjalni kontrahenci mają w swoich portfelach ryzykownych obligacji państw strefy euro i jaka jest ich wrażliwość na ewentualne kolejne spadki notowań. Dlatego od dłuższego już czasu nie pożyczają sobie nawzajem pieniędzy.
7,2 pkt proc. to rekord rentowności włoskich obligacji dziesięcioletnich, który padł w listopadzie
W komentarzach rynkowych już pojawia się teza, że tak duża kwota lokat w EBC to porażka operacji przeprowadzonej przez frankfurcką instytucję jeszcze przed Bożym Narodzeniem. W ubiegłą środę EBC pożyczył bankom 489 mld euro na trzy lata, z oprocentowaniem na poziomie zaledwie 1 procent. Bank centralny strefy euro systematycznie zasila rynek pieniędzmi od wybuchu kryzysu w 2008 roku, ale nigdy kwota nie była tak wysoka. Po raz pierwszy też EBC pożyczył pieniądze aż na trzy lata. W poprzednich takich operacjach okres spłaty w sporadycznych wypadkach dochodził do roku. Ta bezprecedensowa akcja miała wspomóc gospodarkę. Dzięki tym pożyczkom banki miały wspierać się nawzajem i kredytować przedsiębiorstwa, co miałoby osłabić siłę nadchodzącej recesji, a także rządy, co miałoby pomóc im uniknąć bankructwa. Jeśli jednak banki zdecydują się większość pozyskanych od EBC pieniędzy z powrotem ulokować w tej bezpiecznej instytucji, to z akcji oliwienia gospodarki nic nie wyjdzie.