Kontrolą objęto Bank of America, Chase, Citi, Wells Fargo oraz ResCap Partners. Tylko ostatni z nich spełnił wszystkie wymogi. Chodzi przede wszystkim o pomoc dla znajdujących się w kłopotach finansowych właścicieli domów, którzy korzystając z bardzo niskich obecnie stóp procentowych, chcieliby zmienić warunki pożyczek hipotecznych. Po pęknięciu nieruchomościowej bańki wiele rodzin straciło dach nad głową, bo banki zamiast renegocjacji warunków twardo domagały się spłat zaciągniętych pożyczek.
Z 304 obowiązujących standardów kontroli poddano tylko 29. – Raport ma za zadanie przedstawienie opinii publicznej klarownego obrazu, w jaki sposób banki traktują właścicieli domów – wyjaśnia Shaun Donovan, sekretarz Departamentu Budownictwa i Rozwoju Miast (HUD). Jego zdaniem od czasu wprowadzenia nowych standardów jakość usług bankowych poprawiła się, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Brak wyraźnych postępów Donovan określił jako „niedopuszczalny" i zagroził podaniem instytucji do sądu, jeśli te nie zaczną lepiej traktować osób chcących zmienić zasady spłat.
Wielkie instytucje finansowe zgodziły się na monitoring w ramach zawartej w ubiegłym roku ugody ze stanowymi i federalnymi władzami regulacyjnymi. Kosztowała ona 25 mld dol., które banki zobowiązały się przekazać konsumentom w formie umorzeń kredytów czy zezwoleń na sprzedaż nieruchomości poniżej wartości zadłużenia hipotecznego. Zmiany miały z jednej strony pomóc właścicielom domów, którzy znaleźli się w kłopotach, z drugiej – zapobiec powtórzeniu się bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Banki oblały egzamin z różnych powodów. – To kombinacja wielu czynników – mówi Smith – ale nie sądzę, aby którykolwiek z nich stanowił wytłumaczenie, dlaczego nie wprowadzono jeszcze wszystkich zmian.
Według Donovana banki systematycznie zaniedbują obowiązek informowania klientów o podejmowanych decyzjach. Na przykład w Citigroup aż w 53 proc. przypadków nie powiadomiono ich o przysługującym 5-dniowym terminie na uzupełnienie dokumentów w związku ze zmianą warunków kredytu. A Chase nie stosował właściwych procedur przy renegocjacji pożyczek. Dostało mu się także za dodatkowe obciążanie konsumentów kosztami obowiązkowego ubezpieczenia, ponieważ bank zwlekał z unieważnianiem polis.
Wyniki kontroli stanowią sygnał także dla innych instytucji, że władze regulacyjne nie żartują. Jeśli banki nie wprowadzą koniecznych zmian, mogą zapłacić kary sięgające nawet 5 mln dol. za każdy nierozwiązany problem.