Szwedzkie banki mają przestać udawać, że wszystkie obligacje skarbowe są bezpiecznymi walorami i że nie można na nich stracić.
Przykład Grecji, która w ostatnich latach wielokrotnie znajdowała się na krawędzi bankructwa jest aż nadto wymowny. Szwedzki rząd stawia sprawę jasno: banki nie mogą funkcjonować tak jak gdyby taka sytuacja nie miała miejsca.
Coś z tym fantem próbuje zrobić nadzór europejski, ale Szwedzi nie zamierzają czekać, oznajmił Uldis Cerps, szef Urzędu Nadzoru Finansowego (Financial Supervisory Authority).
Skoro suwerenne ryzyko jest każdego dnia wyceniane przez rynki, to dlaczego banki nie miałyby tego uwzględniać na własny użytek, argumentuje nadzór.
Rentowności obligacji państw europejskich są bardzo zróżnicowane, a w przypadku krótkoterminowego długu Szwajcarii, Niemiec, czy Danii inwestorzy nawet płacą za przywilej pożyczania pieniędzy rządom tych krajów. Skrajnym przypadkiem jest Grecja, która z kolei musi płacić inwestorom około 8 proc.