Czerwcowy termin referendum może oznaczać, że Brytyjczycy będą głosować nie za wyjściem lub pozostaniem w Unii, tylko za lub przeciwko europejskiej polityce imigracyjnej. Połowa roku może być bowiem kolejnym okresem fali uchodźców – mówi Wojtek, absolwent London School of Economics, który teraz pracuje w jednej z największych firm doradczych. Jego polscy koledzy ze studiów od kilku lat pną się po szczeblach kariery w londyńskim sektorze finansowym. I na własne oczy obserwują, jak w bankach zmienia się nastawienie do ryzyka Brexitu. Z kolei Agata Gostyńska-Jakubowska z londyńskiego think tanku Centre for European Reform jest przekonana, że dla wyborców jedynym liczącym się argumentem politycznym będą kwestie pomocy socjalnej dla przyjeżdżających na Wyspy. Inne negocjowane obszary, jak wzmocnienie parlamentów narodowych, dla przeciętnych Brytyjczyków nie mają znaczenia.

Jeszcze rok temu nikt w londyńskich instytucjach finansowych nie przejmował się perspektywą Brexitu. Pomysł zorganizowania referendum był odpowiedzią Davida Camerona i Konserwatystów na rosnące poparcie dla antyeuropejskiej partii UKIP Nigela Farage'a. Cameron, któremu przewidywano raczej porażkę w wyborach parlamentarnych, obiecał przeprowadzenie referendum, żeby zepchnąć groźnego rywala ze sceny politycznej. Teraz temat wzbudza coraz większe emocje – zwłaszcza w sektorze finansowym.

– Wyjście Anglii z Unii dla branży bankowej byłoby trzęsieniem ziemi. Ponieważ nigdy dotąd nic na podobną skalę nie miało miejsca, trudno przewidzieć skalę potencjalnych skutków – mówi Marta, Polka, która pracuje w zespole tradingowym obligacji w jednym z banków inwestycyjnych. Potencjalne skutki będą szczególnie szerokie, bo wiele instytucji finansowych traktuje Londyn jako przyczółek dla swoich operacji w całej Europie. Zarządy banków zlecają swoim zespołom analitycznym i prawnym przedstawienie scenariuszy i skutków Brexitu. Niektóre już umieszczają ten scenariusz na liście istotnych ryzyk w swoich raportach rocznych. Ostatnio Stuart Gulliver, prezes banku HSBC, oświadczył publicznie, że jeśli Londyn wyjdzie z UE, to jego bank będzie musiał przenieść co najmniej tysiąc stanowisk z obszaru bankowości inwestycyjnej do Paryża.

Perspektywa wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii jest najbardziej realna dla Polaków zatrudnionych w sektorze finansowym. Ilu ich jest? W samej bankowości inwestycyjnej to kilka tysięcy osób, większość pracuje w obszarze IT i innych obszarach wsparcia. Po stronie stricte biznesowej jest nas jeszcze niewielu, chociaż i ta grupa systematycznie rośnie, zasilana co roku przez kilkuset absolwentów opuszczających brytyjskie uczelnie. Dla większości młodych Polaków studiujących na Wyspach sektor finansowy jest pracodawcą pierwszego wyboru – niezależnie od tego, jaki kierunek studiów wybrali. Filip Karasiewicz, choć studiuje inżynierię lotniczą na Imperial College, pierwsze lata po studiach wiąże z sektorem finansowym. Bankowość wciąż oferuje dość atrakcyjne wynagrodzenia (co ma ogromne znaczenie dla absolwentów, którzy muszą utrzymać się w horrendalnie drogim Londynie i zacząć spłacać zaciągnięte na studia pożyczki), wysoką kulturę organizacyjną oraz możliwości międzynarodowego awansu.