Czwartkowy komunikat po posiedzeniu Rady Prezesów EBC w Tallinie mówi już jedynie o tym, że stopy procentowe pozostaną przez długi okres na obecnym poziomie.
Bank centralny deklaruje również, że może powiększyć program QE, jeśli będzie to konieczne. Zmiana akcentów w komunikacie EBC była impulsem do kilkusekundowego, ostrego umocnienia euro wobec dolara. Za 1 euro płacono nawet 1,13 USD, ale bardzo szybko kurs spadł do 1,121 USD. To nie był więc dla inwestorów żaden wstrząs.
Mario Draghi, prezes EBC, podczas konferencji prasowej, nie wspominał już o istnieniu "negatywnego ryzyka" dla gospodarki strefy euro. Zamiast tego mówił, że czynniki ryzyka są "zbilansowane". Przedstawił również nowe projekcje gospodarcze swojej instytucji. EBC podniósł prognozy PKB dla strefy euro. O ile w marcu spodziewał się, że wzrost gospodarczy w eurolandzie wyniesie w tym roku 1,8 proc. a w przyszłym 1,7 proc., to teraz przewiduje odpowiednio 1,9 proc. i 1,8 proc.
Prognozy inflacji zostały ścięte odpowiednio z 1,7 proc. do 1,5 proc. i z 1,5 proc. do 1,3 proc. Inflacja nie powinna znacząco przyspieszyć przez kilka lat. Jeszcze w 2019 r. ma ona wynosić, według EBC, 1,6 proc., czyli być niższa od celu. Publikacja tych prognoz przyczyniła się w czwartek po południu do osłabienia euro wobec dolara. Wygląda bowiem na to, że EBC nie będzie spieszył się z zacieśnianiem polityki pieniężnej. Ale nie ma też powodu, by ją dalej luzować. Wzrost gospodarczy w strefie euro wyniósł w pierwszym kwartale 0,6 proc. (licząc kw./kw.), gdy wstępne dane mówiły o zwyżce o 0,5 proc. Euroland rozwija się więc szybciej od USA, gdzie Fed z kolei szykuje się do kolejnej podwyżki stóp procentowych.