Zmniejszanie przez banki sieci placówek idzie pełną parą. Tylko przez zaledwie cztery miesiące tego roku (taki zakres obejmują najnowsze dane Komisji Nadzoru Finansowego) w polskim sektorze bankowym ubyły 143 oddziały, 106 filii, ekspozytur i innych placówek obsługi klienta oraz 160 różnego rodzaju przedstawicielstw.
Ofiary cyfryzacji i fuzji
Powodów redukcji sieci jest kilka: fuzje i przejęcia jednych banków przez drugie (dublowanie się placówek połączonych instytucji), chęć oszczędności spowodowana rosnącymi wymogami kapitałowymi dla banków oraz wprowadzeniem podatku od aktywów czy wreszcie spadek liczby wizyt klientów w oddziałach (postępująca cyfryzacja, coraz więcej spraw można załatwić online, bez wychodzenia z domu). W przypadku oszczędności gra jest warta świeczki, bo mniejsza liczba placówek to nie tylko mniejsze wydatki na czynsz czy utrzymania lokalu, ale to także mniejsze zatrudnienie, a koszty pracownicze to w skali sektora ok. 15 mld zł rocznie (stanowią połowę wszystkich kosztów działania banków).
O ile w ujęciu procentowym zmniejszenie sieci w skali czterech miesięcy nie jest bardzo duże (o 2 proc. w przypadku oddziałów, o 2,5 proc. pod względem filii oraz o 5 proc. w przypadku pozostałych placówek), to zamknięcie przez banki w tym czasie łącznie 408 różnego rodzaju przedstawicielstw robi wrażenie i nie pozostaje bez wpływu na rynek nieruchomości. Tym bardziej że trend trwa już od czterech lat – w tym czasie liczba wszystkich placówek w polskim sektorze bankowym zmalała o 1,31 tys. sztuk, do 14,1 tys. na koniec kwietnia.
Kiedyś banki otwierały placówki na potęgę. Stanowiąc dużą siłę popytową windowały ceny najmu nieruchomości komercyjnych. Teraz sytuacja odwraca się – banki nie chcą już dużych lokali przy ulicach (zamykają oddziały albo przenoszą się do mniejszych placówek w centrach handlowych). W ich miejscu wyrastają restauracje, kluby, sklepy.
– Można spojrzeć, jak banki wpływały na rynek nieruchomości w Hiszpanii. Tam również zamykały oddziały i widoczny był spadek cen najmu i zakupu nieruchomości komercyjnych. Jednak ten spadek cen, w atrakcyjnych dla klientów miejscach, nie trwał długo, bo jeśli lokalizacja była rzeczywiście atrakcyjna, to znajdował się nowy najemca, np. z branży usługowej czy gastronomicznej – mówi Michał Turalski, starszy menedżer w dziale usług doradczych dla sektora usług finansowych w KPMG w Polsce.