Do Komitetu Stałego Rady Ministrów trafił właśnie projekt rządowego programu równościowego na najbliższe lata. Dokument przygotowywała uznawana za przedstawicielkę lewicowego skrzydła PO minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
Jednak, jak się dowiedzieliśmy, w porównaniu z pierwotną wersją z nowej zniknęły budzące największe kontrowersje fragmenty światopoglądowe.
W pierwotnej wersji dokument zakładał, że państwo będzie pomagać ofiarom przemocy w rodzinach gejowskich i wprowadzać regulacje dotyczące przetrzymywania osób transseksualnych w miejscach pobytu przymusowego, np. w więzieniach.
Minister postulowała też zmiany w systemie dopuszczania podręczników szkolnych, w których obecnie „preferowany jest rodzinnocentryczny typ społeczeństwa". Z obecnej wersji programu te postulaty zniknęły.
Dział dotyczący przeciwdziałania przemocy wobec gejów, lesbijek, bi- i transseksualistów został ograniczony do kilku zdań. Nie ma już w nim mowy np. o zmianach w kodeksie karnym mających ułatwić ściganie osób posługujących się mową nienawiści.
Zniknął też fragment o tym, że podręczniki szkolne niewystarczająco podejmują problem „inności", a zamiast tego powielają „stereotypowe układy rodzinne: mama, tata, dwoje dzieci".
Zależało mi, aby dokument, który zatwierdzi rząd, był dobrze uzgodniony i przemyślany Agnieszka Kozłowska- -Rajewicz Minister ds. Równości
Złagodzeniu uległy nawet zalecenia dotyczące zwiększenia udziału kobiet w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa. W pierwszej wersji minister domagała się minimum 30 proc. Teraz chce już tylko do tego minimum „dążyć".
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz tłumaczy, że zmiany są skutkiem żmudnych konsultacji, w których uczestniczyli m.in. samorządowcy, instytucje publiczne i organizacje pozarządowe. – Rozbudowany system konsultacji powoduje, że ostatecznie zatwierdzane dokumenty są efektem szerokiego konsensusu – wyjaśnia minister.
Jednak politolog dr hab. Rafał Chwedoruk uważa, że prawdziwym powodem tych zmian jest dążenie premiera Donalda Tuska do wygaszania konfliktów światopoglądowych dzielących PO. – Ogłoszenie się przez premiera „trochę socjaldemokratą" nie oznacza zmiany wektorów ideologicznych, ale wycofanie się z kontrowersyjnych reform albo przynajmniej rozłożenie ich w czasie – tłumaczy.
Celem rządowego programu jest zobowiązanie ministerstw do wprowadzenia zmian w polityce równościowej. Dokument wywołał jednak gorącą dyskusję w rządzie. Część ministrów ostro wobec niego protestowała.
Nie będzie już walki z przemocą wobec gejów w szkołach?